Cały dzień dzisiaj coś robię, więc w końcu mam czas na mały odpoczynek. Zwłaszcza, że listonosz dzisiaj przyniósł mi mój archiwalny pierwszy numer WH, który przegapiłam w kioskach. Nie mogę się już doczekać aż wyjdzie marcowo-kwietniowy numer ale ten akurat umili mi czekanie;)
Już po ćwiczonkach, posprzątałam także pokój i wyczyściłam auto w środku. Tam dopiero była sodoma i gomora gorzej niż na zewnątrz ale jakoś się z tym uporałam. Najdziwniejsze jest to, że większy syf był z tyłu niż z przodu. Wieczorkiem jadę z mamą na jakieś zakupy spożywcze, nakupuję pełno warzyw i owoców i może uda mi się też znaleźć matę do ćwiczeń, bo mam już dość robienia ich na kocu..
A teraz spadam na lekturę:)