Zaparzyłam kawę
Wkroczyłeś do mojego serca,
nie zdejmując butów.
Rozsiadłeś się wygodnie,
choć nie byłam do końca pewna,
czy mi się należy.
Zaskoczył mnie cień
Twojego smutku; odniosłam wrażenie,
że kiedyś należał do mnie.
Zaparzyłam kawę - czarną
jak pierwsza noc.
Wzięłam w dłonie całe szczęście -
powierzyłeś mi jutrzejszy sen,
przerwaną w połowie
linię życia.
Serce wyjrzało przez okno -
zrozumiało, że cierpimy
na niedosyt ciszy.
Poruszam się uważnie,
żeby nie potrącić przyszłości;
każdy dzień zbliża nas do wyroku.
Pragnienie tak dotkliwie nie współgra
z moim szeptem.
Przyszłość, choć wskrzeszona z łez,
zamieni się oddech, co nakarmi płuca,
uśmierzy pustkę
po pocałunku.
Tylko obserwowani przez użytkownika staranniemilczysz
mogą komentować na tym fotoblogu.
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
Wszystkie wpisy