photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 SIERPNIA 2013

Hue.

W końcu, ponad wszelką wątpliwość, ustalone zostało, iż klopsiki to prawdziwie męska rzecz.

8% mięsa, 92% betonu.

Jesień idzie. Wyczułem ją w powietrzu swoimi ostrymi jak brzytwa zmysłami, które przecięły zasłonę czasu i umożliwiły zerknięcie w przyszłość. Z tego też powodu po raz n-ty umieściłem jedno ze zdjęć zrobionych w Krakowie jakiś czas temu. Zabrakło takiego wyjazdu w tym roku, lecz te kilka perełek musi styknąć. Jako, iż to ostatnia notka letnia, albowiem nie uznaję września za lato, krótkie zsumowanie: zagrody - były, ogniska - były, śmiechowe sytuacje na dworze - wiem, że były, choć zbyt szczególnie nie pamiętam ich treści, no i wreszcie, zapewne zamykająca cykl, posiadówka u Avenira - była.


Właściwie, to co zaczęło się jako posiadówka, było de facto imprezą urodzinową (o czym zresztą dowiedziałem tylko trochę wczesniej niż solenizant, bo już w drodze. Wiedział od początku z pewnością jego młodszy brat, który to wszystko ogarnął i nie pogardził żadną kolejką) - wprawdzie bez tortu, ale był gyros, słodkie ciasto i pizza. No i kilka flaszek wódki, wyborne wino i równie wyborny szampan oraz ludzie, bardzo pozytywnie nastawieni. Generalnie było udanie i śmiechowo. Oczywiście wszystkie teksty z głowy wyleciały już po opuszczeniu nocnego, lecz na dłużej zostaną Kasprzaka przygody z deformacją kapsla, próbą wybicia w nim monety (na talerzu!), stłuczeniem kieliszka (jako efekt w sekundę po zwróceniu uwagi) i parudziesięcio-minutowym operowaniem na nim przy użyciu taśmy klejącej (mój pomysł, a co! I nawet dołożyłem swój kawałek).


"Nie ogarniasz! To się zrośnie" - po czyjejś uwadze, że końcowy efekt zawiera pare ubytków. Ostatecznie wyszedł imponujący, nowy design i prezent dla solenizanta (z pominięciem faktu, że był to jego kieliszek). Podsumowując: było wielce pozytywnie. Period.


Poza tym, co innego można robić z wolnym, letnim czasem, jeśli nie nadrabiać zaległości filmowych oraz udowadniać wszem i wobec swe umiejętności niepodzielnego rządzenia w grach. Także karcianych, bo jak rządzić, to na całego. Również malowanie garażu uważam za zakończone - jak ja uwielbiam malować! To nie występujące nigdzie indziej we wszechświecie uczucie, gdy stara, brzydka powierzchnia ustępuje miejsca nowej, lepszej, wspanialszej... farbie. Z drugiej strony, ona była tragiczna, jeszcze nie używałem tak fatalnie pokrywającej tandety.


Bob. (Widzisz? Nie zapomniałem)


A właśnie, jakieś bobry rozrabiają w Łodzince. Ostrzeżenie dla nich: jak nie przestaniecie, mieszkańcy się z wami policzą! Grzmią i burzą się. Wracajta do Łodzi, a przynajmniej jedno z was, bo cała familia wykończyłaby to miasto.
Jeszcze o czymś miałem pisać, ale wydawca mnie pospiesza.

Co za życie. Może jeszcze prawko do tego?

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika zmornie.

Informacje o zmornie


Inni zdjęcia: 2025.07.13 photographymagic*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczyszJe suis fatigueeee. cherrykinn