Wiara w sen
Słowo, złamane w połowie,
powoli się zrasta.
Myśl, która powraca, karmi mnie
swą przyszłością.
Słyszę, jak śpiewa w Tobie
nienazwana ballada.
Czuję, jak spomiędzy marzeń
wyłania się
jasnozielony płomyk nadziei.
Nie umiem kochać Cię
obojętnie; zmartwychwstaje
pragnienie, żeby ukołysać
ten świat do snu.
W Twoich nagich ustach
pobrzmiewa milczenie tak upojne,
że umierają gwiazdy,
księżyc walczy z porankiem.
Przede mną nowy los; napisany
z myślą o Tobie.
Proszę, uśmierz tęsknotę.
Zaopiekuj się smutkiem,
którego mam tak wiele.
Moje roznegliżowane niebo
pozostanie samotne; odnajdę zmysły,
które tutaj pozostawiłam.
Czy zanim obrócę się w popiół,
zrozumiem Twój lęk?
Czy przekonam się,
ile kosztuje wiara w sen?
Tylko obserwowani przez użytkownika staranniemilczysz
mogą komentować na tym fotoblogu.
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
3 dni temu
Wszystkie wpisy