Taka tam brzydka ja i piękny koń.
Uczę konia nie wpychania sie na człowieka podczas prowadzenia. Idzie coraz lepiej i coraz żadziej to robi, no ale i tak nie wyplemiłam tego do końca. Mam nadzieję, że się uda.
Zjebana jakość przez super kompresję. T_T
Dlaczego zawsze wieczorami mam doła. Noż błagam, ileż można. Mam dość tego cowieczornego emowania i wkurwiania się na swoją beznadziejność.
Dzisiaj z Cairakiem dość... bezproduktywnie. Polonżowałam go zasadniczo tylko po to, by coś z nim porobić. No i rozciągaliśmy się. Były plany na drągi, na cavaletki, ale nic z tego, bo kupa ludzi i takie tam. Wieć dałam sobie spokój.
Koń jak zwykle w prodze powrotnej do stajni szalał, bo "mamo, ale mnie gryzą! :C" i oczywiście problemy z wejściem na ujeżdżalnię. Nie wiem, co on na niej wcześniej robił, ale chyba nie za bardzo lubi tam być. Na małej nam się lepiej pracuje.
Co poza tym?
Jutro fryzjer, ciekawe co będzie.
Muszę zdobyć trochę kasy i zadzwonić po raz kolejny do p. Ani i się z nią umówić, bo naprawdę chcę na niego zacząć wsiadać. Mam nadzieję, że wszystko się uda, a jak nie to się chyba pochlastam. A na pewno poryczę, nie wiem czemu. Tak po prostu. Bardzo, potwornie bardzo mi na tym zależy...
Straszne elaboraty tutaj piszę.
Boli mnie brzusio. :c
Zaczynam odcuwać takie ogólne zmęczenie, wycieńczenie. A przecież są wakacje, nie powinnam tego czuć.
Cóż poradzę?
Nienawidzę, jak coś zależy od kogoś innego, niż ja. A niestety wszystko jest od kogos innego zależne. Heh, takie życie.
Bywajta, idę czytać re-voltę.