Kocham Cię, koniu! <3
Zdjęcie z wczoraj. Ania robiła - fotograf. :p
Kocham Cię za to zdjęcie.
Dziś całkiem fajnie, ale złapałam doła.
Dziś do stajni o 10:00, umówiona z Anią, miała mi pomóc przyszykować się do ważnej dla mnie jazdy, decydującej o mojej dalszej przyszłości z siwym. Wsadziła mnie na swoja Safonę i w sumie nie było takiej trag... nie. Była. Mój dosiad to... ja nie mam dosiadu. Ćwiczebny na poziomie rekreanta, króy pierwszy raz siedzi dupą na koniu. Dosłownie. Obijanie koniowi grzbietu. Tragedia...
Z tą chwilą straciłam nadzieję, że cokolwiek się uda. I odniosłam wrażenie, że nikt mnie tu nie lubi...
Chociaż ludzie są wspaniali. Doceniam ich pomoc dla mnie, to dla mnie wiele. Może to ja jestem jakaś inna... Nie pasująca.
Nie pasuję. Wiedziałam to od dawna, ale teraz czuję to coraz bardziej. Zero wiedzy, umiejętności... nic.
Heh, zastanawiam się, czy nie zostawić tego w cholerę...
Kocham nasze dzisiejsze sprowadzanie koni z pastwiska. Bardzo inteligentnie. Ale skutecznie, to ważne. Fajnie to wyglądało. I Minerał... ;D
Kocham pracę "stajennych" u nas w stajni. My ścielimy koniom, dajemy jeść... Nie no, fajnie. T_T
Chyba powoli się poddaję... Nie chcę.