guys are telling lies
nagromadzone we mnie zmęczenie napełnia mnie frustracją w związku z niemożnością wyrażenia swojej woli twórczej.
samoistnie zamykające się powieki czują silną potrzebę konfruntacji z nagromadzoną listą zadań wręcz priorytetowych.
ale kiedy wszystko inne zawodzi i kiedy wydaje się, że egzystencja jest tożsama z bezsensem, fakt iż marzenia są wciąż na drodze prowadzącej do ich spełnienia sprawia, że wychodzenie z łóżka o godzinie niedorzecznej jest możliwe.
jestem juz oficjalnie reporterką radiofonii co jednoznacznym jest dla mnie z powodem do cieszenia ryjka.
kwestia innych nieszczęć i odniesień o zabarwieniu pejoratywnym względem mojej osoby pozostaje poza obszarem mojego zainteresowania.
koncentruje sie na wszystkim co mieści się w haśle 'samorozwój'
jednoznaczy widok zza okna tramwaju linii pięćdziesiąt malujący się przed moimi oczyma każdego dnia powszedniego napawa mnie nieskrywaną odrazą do trywialności świata umów i konwencji w którym się poruszam. nieustannie przemekające buty i oczucie napełniającego mnie głodu, zarówno metaforycznego, jak i czysto fizycznego, potęgują nagromadzone w mym życiu poczucie dyskomfortu. załamane grzbiety książek i potargane papiery, puste kubki po kawie i róża z origami. wszystko jest fikcją.
mam wrażenie że moja twarz za moment uderzy w klawiaturę.
to oznacza jedno. czas na kawę.