-Ej ja już pójdę -powiedziałam i wciągnęłam na siebie sweter .
-Odwiozę cię - powiedział z przekonaniem Louis .
Wyszliśmy tylnim wyjściem i przeszliśmy do czarnego samochdu . Otworzył mi drzwi . Jechaliśmy już prawie pustymi drogami .
-To gdzie jedziemy ? - powiedział i uśmiechnął się lekko .
-Oak Street .
-Ah tak . Mieszkasz na Oak Street i spóźniłaś się na spotkanie w parku na Oak Street ?
-Mieszkasz w samym centrum londynu i w ogóle nie przyszedłeś na spotkanie w centrum . Kto zrobił gorzej? -syknęłam . Spojrzał na mnie ze smutną miną . Ledwo powstrzymywałam śmiech ,więc wpatrywałąm się w ulicę .
-Indiana ? - powiedział cicho . -Wybacz mi to . -mówił tak poważnie , co wywołało u mnie niekontrolowany wybuch śmiechu - Z czego się śmiejesz ?
-Z ciebie Tomlinson .
-Oh tak Williamson ? Policzymy się później . - powiedział i spojrzał na mnie szyderczo . Skręcił w prawo i zatrzymał samochód .
-Dzięki - powiedziałam i wysiadłam z samochodu . On też wysiadł i złapał mnie za ręke . -Co ty robisz ? -spytałam zdziwiona .
-Odprowadzam cię do domu . - nic nie powiedziałam . Wpisałam kod do pierwszych drzwi budynku . Weszliśmy przez nie i ruszyliśmy do schodów .
-Na którym piętrze mieszkasz ? -zapytał Louis .
-Piętnaste .
-Nie możemy jechać windą ? - zapytał .
-Nie jadę żadną windą . -powiedziałam .
-Pojedziesz . - podniósł mnie i podszedł w stronę windy ,a ja wydzierałam się żeby mnie postawił .
-Louis puść . ! Nie ! - krzyczałam ale on nie zrobił tego o co prosiłam . Weszliśmy do pustej windy , a on zamknął drzwi żebym nie uciekła . Postawił mnie i chwycił za dłoń po raz kolejny .
-Aż tak źle . - powiedział , a ja odwróciłam głowę . Kurczę był taki , taki .. ważny dla mnie , a mimo to lubiłam go drażnić . Moje ciało drgnęło i przytknęłam usta do jego warg . Z każdą chwilą stawały się coraz bardziej namiętne . Cofnęłam się do tyłu i wcisnęłam przycisk "stop" . Wróciliśmy do pocałunków .