Rozdział 2.
Moja walizka stanęła przed drzwiami frontowymi o 12.25 . Postanowiłam przejść się po mieszkaniu . Posprawdzać czy czegoś nie zapomniałam . Przeszłam przez salon z dużym kominkiem przy którym zawsze siedziała moja babcia . Tak teraz już jej z nami nie ma , już prawie od roku . Chyba tylko ja tak bardzo odczuwałam jej brak . Pamiętam jak zawsze mówiła , że ludziom należy wybaczać , że trzeba kochać wszystkich , ufać nielicznym , nie krzywdzić nikogo . Te słowa zawsze silnie działały w mojej psychice . Pamiętam jak skłaniała mojego brata do pożądków .
-Ten palec to palec którym się rozkazuje więc jeśli cię o coś proszę to nie czekaj aż wskażę palcem . przypomniałam sobie twarz babci uśmiechającą się za każdym razem gdy skutkowało . Zdjęcia , minęłam je . Na każdym taka sama , niezmienna ja . Ruda , zielonooka . Wręcz obrzydliwa . Tak byłam brzydka , tak uparcie twierdziłam . Weszłam po schodkach na górę , gdzie była tylko sypialnia mojego brata . Spojrzałam przez szybę w drzwiach . Siedział na łóżku przypominającym wyścigówkę i rozmawiał ze swoją pluszową owcą . Przysłuchiwałam się mu . Na początku bawiło mnie to , ale potem . .. .
-Wiesz , ona może jest okropna , brzydka i zarozumiała , ale jak sobie myślę że jej nie będzie to troche mi smutno . Jak ja jej nienawidzę , zostawia mnie . oparłam się o ścianę .
-Nie zostawiam powiedziałam . Podeszłam do niego przytuliłam . Poczułam jak moje oczy robią się wilgotne . Będę za tobą tęsknić Aus .
-Ja też Indiana . Ale cię nie kocham odsunął się ode mnie .
-Ja ciebie też nie . objęłam go znowu . Odwieziesz mnie z tatą na lotnisko ? mrugnęłam do niego.
-A mogę? spytał niewinnie .
-Ależ oczywiście , jeśli tylko chcesz głupku .
-Małpa powiedział . Poszedł za mną na dół . Ubrałam kurtkę i buty nikea . Deszcz padał i padał , jej jak ja tego nienawidziłam . Osamotnione ulice . Były tak jak ja , zawsze same . Żadnych przyjaciół .Nikogo . Pustka . Ale ja świetnie sobie z tym radziłam . Patrzyłam w ulice i zanim się spostrzegłam byliśmy na lotnisku w BridgePort . Weszłąm przez wielkie drzwi , zadowolona . Miałam jeszcze 20 minut do odprawy .
-Pamiętaj , że zawsze możesz wrócić .
-Jasne mamo . przytuliłam ją .
-Moje dziecko . powiedziała w moje włosy kiedy ty tak wyrosłaś ? -zapytała samą siebie . Tak bardzo cię kocham . Będę za tobą tęsknić .
-Ja za tobą też . uściskałam ją , potem tatę który chyba był bardzo przejęty moim wyjazdem . Przyszła kolej na małego . Podniosłam go .
-Nie będę ci prawiła kazań , że masz być grzeczny , ok. ? Oszczędze cię . przytuliłam go Pokaż im . dostał buziaka w policzek . Odstawiłam go na ziemię i wzięłam torby .
-Pa Indiana . pokiwał mi . Odmachałąm i zniknęłam za wielkimi metalowymi drzwiami .