Czuje smutek, żal, zażenowanie, nienawiść do samej siebie, upadek, wstręt i ból... Juz nawet szkoda mi łez na płacz nad samą sobą... Jestem paskudna, nie dotrzymuje sobie obietnic.
Przytyłam. Dokładnie tak. Zamiast schudnac. Boli mnie to bardzo, nie widze umiaru w jedzeniu. Nie wiem, pewnie 2 kg... Boje sie wejść na wagę. Widze to po nogach, brzuchu. Wstydzę się. Nie wiem co zakładać. Boje się.
Jedzenie to takie szczęście w nieszczęściu...
Nie wiem co zrobie, moze wezmę sie w garść we wrześniu. Cokolwiek. Nie wiem czy mam jeszcze siły na to wszystko