Mój ukochany, trzeci dom - Holandia.
Nie ma sytuacji bez wyjścia. Wystarczy jedynie wprowadzić początkowe zmiany ulepszające, i o dziwo okazuje się, że strach pozornie ma wielkie oczy. Dotychczasowy, jakże ograniczony brak pokładanej nadziei, przeobraża się w nieuzasadnioną, optymistyczną ścieżkę życiową. Jak to mawiają zagorzałe zwolenniczki hasła "bez stresu", idealny plan jest w zasięgu ręki. I rzeczywiście mogłoby się wydawać, że owa konstrukcja myślowa nie jest rzeczą trudną do realizacji. Niestety nadchodzi w życiu każdego z Nas moment, gdy zderzenie z prawdziwymi realiami, nie ułatwia zadania. Mało to! Równie na Naszą niekorzyść okazuje się, że wykonywane do tej pory ruchy, są bezcelowe. Właściwie to wybór odpowiedniego rozwiązania, przerasta możliwości człowieka XXIw. Bycie pomiędzy młotem, a kowadłem, co raz częściej przypomina Nam, że wszystko ma swoje następstwa, konsekwencje. Pójście drogą dającą Nam należytą satysfakcję, jest jak spełnienie na najwyższym poziomie. Wyrzeczenia, skróty myślowe, bezsenne noce, a przecież chodzi tylko o wybór pomiędzy dwiema niewiadomymi. Abstrahując od przekazu na dużą skalę, moja obecna sytuacja przypomina powyższe dywagacje. Każdy kolejny dzień niesie za sobą niechciane niedomówienia. Jeszcze nie wiem w jaki sposób zakończy się ten dylemat, ale cokolwiek postanowię uczynić, biorę za to pełną odpowiedzialność, a więc świadome decyzje, tyle od siebie oczekuje.
Odebraliśmy sobie wszystko. Wyraz twarzy, dźwięki głosu, gesty..