-jakże cudownie inspirujące zdjęcie zrobione z balkonu przez moją siostrę.
__________________________________________________
Owego dnia wylądowały spodki. Setki złotych spodków.
Opadły w ciszy z nieba jak wielkie płtaki śniegu,
A mieszkańcy Ziemi stali zapatrzeni,
Z otwartymi ustami czekając na to, co kryje się w środku,
I nikt z nas nie wiedział, czy jutro jeszcze tu będziemy,
A ty nic nie zauważyłaś, bo
Ów dzień, w którym przybyły spodki, dziwnym zrządzeniem losu
Był też dniem, kiedy groby wypluły umarłych
I zombi przebiły się poprzaz miękką ziemię,
A niektóre wypadły z niej, chwiejne, tępe, niestrudzone,
Ruszyły ku nam, żywym, a my uciekliśmy z krzykiem,
Ale ty nic nie zauważyłaś, bo
W dzień spodków, będącym też dniem zombi, nastał
Ragnarok, i na ekranach telewizorów ujrzeliśmy
Statek z paznokci martwych mężów, węża, wilka,
Większych, niż jest zdolny ogarnąć umysł; operator
Nie zdołał odejść dość daleko, a potem przybyli bogowie,
Ale Ty nie dostrzegłaś ich nadejścia, bo
W dnień spodków-zombi-walczących bogów puściły bariery
I wszystkich nas dopadły chmary duszków i dżinów,
Proponujących spełnienie życzeń, cuda, wieczne życie,
Urodę, mądrość, mężne wierne serca i garnki ze złotem.
Olbrzymy tramtadrały po wsiach obok pszczół-morderców,
Lecz Ty nie miałaś o tym pojęcia, bo
Owego dnia, dnia spodków i zombi,
Dnia dżinów i Ragnaroku, dnia, kiedy zerwały się wiatry
I spadły śniegi, a miasta zamieniły sie w kryształ, dnia kiedy
Umarły wszystkie rośliny, a plastik się rozpuścił, dnia kiedy
Komputery zwróciły się przeciw nam, pisząc na ekranach, że
Mamy być posłuszni, dnia, kiedy
Pijane, otępiałe anioły chwiejnie opuszczały bary,
I zagrały wszystkie londyńskie dzwony, dnia, kiedy
Zwierzęta przemówiły do nas po aryjsku, dnia yeti,
Trzepoczących peleryn i przybycia wehikułu czasu,
Nie zauważyłaś nic z tego, bo
Siedziałaś w swym pokoju i nic nie robiłaś,
Nawet nie czytałaś, o nie, tylko
Wbijałaś wzrok w telefon,
Zastanawiając się, czy zadzwonię.
Neil Gaiman ;)
_____________________________________________________________
Mój podziw nad nim nie zna granic. Pięknie dobiera słowa. I czaruje. Maluje w mojej pamięci obrazy, które robią wrażenie i zostają. I zmieniają coś we mnie. A przecież o to chodzi, żeby sztuka wywarła wrażenie, pozostała i dała "efekt". Jemu się uało- gratuluję. A no i uświadomił mi jeszcze, jak i co chce pisać. Jeśli.
"Tak to my grzesznicy.
rzekomo święta mina,
uczynkami budującymi pocukrzamy nieraz
samego diabła".