Nie mam czasu. Kompletnie na nic.
Aż boję się myślec do czego taki stan rzeczy moze doprowadzic. Ale póki co odpowiada mi on prawie w zupełnosci. Tzn byłabym wdzięczna, gdybym miała nieco więcej czasu na sen, ale ogólnie jest loz. Zawsze można spac jak się pozuje:D
Wczoraj autentycznie przysnęłam, i byłabym spała dalej, gdyby Qba mnie nie dotknął jak coś pokazywał komuś.
Studia ogarniam na tyle na ile mogę. Jest mega zapiernicz i dzieki temu w bibliotece bywam zajebiscie często jak na mnie. Poza tym, Dekora. Wiedziałam, ze predzej czy później bomba wybuchnie. To nic, ze z opóźnionym zapłonem. Ale mam nadzieje że skutecznym. I jesli dobrze pójdzie, to mnie za rok w BDG już nie będzie. A nawet jak źle pójdzie, to też mnie nie będzie. Bo cel uświęca środki. Obym miała racje.
Radio jest i ma się świetnie. Dziś o 15 z kawałkiem tam zawitam. I poprowadzę, jak co piatek, audycję. Rutyna.
Czas wydoroślec. Zmądrzec. Ogarnąc się. Zacząc spełniac swoje marzenia.
To jest właśnie ten czas.
Na zdjęciu mój parapetowy pierdolnik. Uwielbiam go. Brakuje tylko ołówków.
"Przy mym stole zasiadają, ci których strzec powinnam się.
I ze śmiechem odgaszają papierosy w mym deserze"