Ostatnio spotyka mnie duzo rzeczy. Doświadczam czegos, czego nie umiem do końca nazwac, ale to cos, cholernie mi sie podoba. Czuje się troche tak, jakbym była w kokonie, zupełnie podobnym do tego, ktory stworzyła na działce Mima i w którym dośc szczelnie sie zamknęła. Tylko ze jej kokon był z koca i hamaka. A moj nie wiem z czego jest. Poniekąd czuje się nietykalna. ale też czuje że jestem w trakcie przemiany jakiejś bliżej nieokreslonej. albo może po prostu jestem w trakcie do-dojrzewania jak mądrze określił to Luc. Nie wiem.
Wiem natomiast że ostatnie dni były...dziwne pod wieloma względami. koncert, cudowny po prostu koncert Raz Dwa Trzy, korekta w Toruniu, Działka u Kaśio...Strasznie dużo takich pozytywnych rzeczy.
Mogłabym do tego dodac jeszcze prowadzenie audycji z Patrykiem, rozmowy o komputerach z Filipem, nagrywanie felietonów i masaże mojej siostry, ktore ostatnio mi często funduje.
Mogłabym tez powiedziec, ze milo jest dostawac smsy do ktorych aż chcesz sie usmiechnac.Że strasznie przyjemne jest kiedy wiesz, ze jak wrocisz do domu, to ta mozzarella która kupiłaś ostatnio nadal jest w lodowce i nikt jej nie zjadł.
Gdzie zatem jest to spodziewane ALE?
Otóż jest. Działka to dobrze pokazała. Świetna impreza, nie powiem, ze nie.Tylko...przez pewien czas, czułam się nieswojo. Nie umiałam rozmawiac z tymi ludźmi, mimo iż większosc znich znam długo. czułam sie troche jak piąte koło u wozu. Potem to zniknęło na chwile, ale rano znów wróciło.
Może to ze mną jest coś nie tak? To nie to, że nie chciałam tam byc- bo chciałam i to bardzo. To nie to, ze w jakiś sposob "towarzystwo dziełkowe" mi nie pasowało, bo pasowało, jak najbardziej.
Po prostu czułam sie jak ktos obcy. i chyba nie było w tym niczyjej winy.
Nie umiałam sie rozluźnic.
Jako jedyna palaca.
Nie studiująca.
Jako życiowy popapraniec.
Zdałam sobie sprawe, jak bardzo to, co zrobiłam ostatnimi czasy ze swoim życiem, to głupota najzwyklejsza w świecie.
Bo kto przy zdrowych zmysłach rzuca studia?
Kto rozstaje sie z chłopakiem w Wigilie?
Kto łudzi sie, ze z tym, co ma w teczce dostanie sie na studia, wiedzac doskonale że to shit?
Kto ma nadzieje ze może jednak uda mu sie skonczyc choc raz, to, co zaczał?
Chyba tylko ja.
Może w ogole powinnam zniknąc?
Kasiu, ja chce na dach!