Łaciate z wczoraj. :) Dopadła mnie wena artsytyczna i kazałam biegać biednej kobyłce w kółko po ujeżdżalni. Niestety aprat się zbunotwał i większość zdjęć nie wyszła. -.- Przemilczę fakt, że znowu w najmniej odpowiednim momencie padły mi baterie. xd
Jaka wczoraj genialna pogoda była! Zimno, bo zimno, ale jakie słońce! :D I cudnie się jeździło. :) Siadłam na oklep i kurczę, wielkie zaskoczenie. Tak na plus. Jeśli chodzi o galopy to zdecydowanie lepiej niż pod siodłem. :D Przejdę chyba na prąd umysłowy; siodło to zuo. A co. Będę cool.
Dzisiaj niemalże od rana w książkach. Nie wiem, jak przeżyję najbliższe dwa tygodnie. Muszę zrobić zapas kawy, bo wątpię, żebym pociągnęła inaczej. To będzie jakaś masakra. Nie ma to jak dowalić uczniom maraton klasówkowo-naukowy przed samymi świętami. -.- Dodatkowo w najbliższą sobotę znowu wykłady, a na święta wyjeżdżam. Weź tu człowieku się nie załam psychicznie.