Od lewej: Bójka, Kropka, Yke, Rózia.
Oficjalnie ogłaszam wakacje. Uff, nareszcie. ;>
Wczoraj Cielut całkiem fajnie. Pojeździłyśmy drągi - kobyła pokonała wewnętrzny strach przed tymi stworami. :D Później lonża i szlifowanie nieszczęsnych galopów. No ciężko idzie. Ale, bądźmy dobrej myśli. Mam nadzieję, że w Makoszce się ogarniemy. ;)
Jutro rano stajnia, po południu Cielutki i inne Makabry, w poniedziałek z rana (czyt. 4 :D) terenos na rozpoczęcie wakacji, a potem na badania z prawka. We wtorek standardowo Sulbiny (mam przynajmniej taką nadzieję) i 'skoki'. Ostatnio szło całkiem fajnie nawet. Przynajmniej z mojej perspektywy. ;> Parkur, gdzie średnia wysokość przeszkód liczyła więcej niż szalone 70cm przejechany i kurczę chyba to polubię. :D Tym bardziej, że na Katonie mam po prostu siedzieć i nie przeszkadzać. Pierwszym razem odskok nie wyjdzie, to za drugim koń sam się poskraca i jest podręcznikowo. :D No kochany, no! :D