Fochnięty Cielut. Co ostatnio jest dosyć częstym widokiem. ;> Ale powoli, powoli idzie do przodu. Wczoraj z racji pogody powoziłyśmy się w terenie na oklep, co chyba było nam potrzebne. Reszta gromadki też fajnie i choć Rózia nadal nie zachowuje się jak zdrowy koń, to ostatnio stała się ciut mniej apatyczna. Aczkolwiek wety się chyba dla niej nie doproszę. -.-
Koniec roku szkolnego przebiega spokojnie i potwornie się cieszę, że koszmar pt. II klasa mam już za sobą. :D Nie wiem jakim cudem ten rok przeżyłam. Na szczęście teraz dwa miesiące wolneee! :D
Plany dosyć ambitne. Liczę, że w końcu uda się zrobić brąz, zdać prawko i w między czasie zarobić na treningi/korki na następny rok. :D Przynajmniej sobie poplanuję trochę. xd
Tak poza tym, to jakoś w czerwcu właśnie stuka nam z Cielem 4 lata wspólnej męczarni () i 8 lat mojego parajeździectwa.
Ogólnie jest fajnie.
Do wakacji: 4 dni!!!
Przy czym jutro stosunkowo normalnie, we wtorek niestety też, w środę w celach towarzyskich, a w czwartek przy dobrych wiatrach świętujemy. :D