Wróciłam ! :) tak, wiem że na pewno tęskniliście. no może nie wszyscy bo tak różowo nigdy nie jest, ale wiem na pewno że 2 osoby się stęskniły.:D osobnik płci zarówno męskiej, jak i żeńskiej. więc równowaga zachowana.
jestem w Kielcach, za chwile wyruszamy do miasta królów... :) nareszcie. stęskniłam się za domem, ale za tydzień znowu jadę..tym razem do Hiszpanii. tyle że co z tego...
z resztą, nie chce mi sie o tym gadać, jak i o kilku innych rzeczach, jak to mądrze ktoś mi powiedział : wszystko wyjdzie w praniu, bo od Ciebie zależy tylko połowa.
mądre słowa. <3 wypowiedziane przez mądrą osobę tak na marginesie.
więc może zróbmy to pranie... życiowe oczywiście.. hmm jestem w kropce, bo w zasadzie z jednej strony mam żal okropny...a z drugiej chęć pogadania, tak jak zawsze... nie da sie tego połączyć, jedno musi zniknąć. tylko : czy żal, czy normalność?
za szybko, nie da sie wszystkiego od razu...nie da...złość przeszła.czasem powraca, czasem znika, ale w głowie gdzieś to siedzi. jak może mnie to nie ruszać, przecież to są jedne z najwspanialszych lat..najwspanialszych przynajmniej jeśli chodzi o przyjaźń...coś super, coś czego nie umiem opisać. coś, co było najważniejsze na świecie. było. a może i jest nadal? na pewno jest nadal...nawet jeśli próbuję sobie wmówić, że nie jest, to jest. i cóż. samo życie.
ale to nie tylko kwestia przebaczenia...z resztą. obustronnego, też nawaliłam. lecz nie zasłużyłam na to na pewno. nie umiałabym tak postąpić, jeśli role byłyby odwrócone. nie po tym wszystkim co sie stało niedawno...te niekończące się rozmowy, pomoc, porady. po prostu "bycie"... o to chyba w przyjaźni chodzi,? po prostu o "bycie"... wtedy kiedy potrzeba i kiedy niepotrzeba. kiedy jest problem i kiedy go nie ma. byłam... zwłaszcza w tych ostatnich dniach naszej 'normalności', kiedy byłam najbardziej potrzebna..
a potem nagle przestałam być potrzebna? na to wychodzi.
przyjaciela się albo potrzebuje zawsze, albo nie potrzebuje wcale. prosta zasada.
nawet gdy nawali, gdy jest źle, gdy kłóci się o byle co. nie dokonuje się takich wyborów... między dwiema osobami. i to dwiema "podobno najważniejszymi". powinno traktować się je równo, tak, żeby żadna nie czuła się w jakiś sposób źle. a co wyszło? te "dwie najważniejsze" nie przepadają za sobą. jawnie. czasem tak bywa, jak to w życiu. nie musimy się lubić, tolerować... a dostaje po łbie jedna. nie wiadomo czemu... skoro jest taka ważna, skoro tyle się razem przeszło.
nawet więcej niż z tą drugą osobą... dobrze to wiesz... trzy razy więcej...
tyle monologu. lubię pisać, wiec to nie problem. a swoje żale i powodzenia też, mogę wylać tutaj... oczywiście komuś innemu również, ale myślę że ten ktoś już ma dosyć :D ee a raczej 'ta" ktoś. xd nie no wiem, że nie ma :) wiedziałabym o tym, ale mimo wszystko już starczy...
chciałabym tylko żeby było inaczej... żeby ten wyjazd był taki jaki sobie wymarzyłam. w zasadzie, obie wymarzyłysmy.
ale nie będzie...bo odbędzie się bez jego głównej bohaterki. i w dupie mam Barcelone i zasrany Camp Nou Stadion. i Sagrada Familia... to miało być tylko "przy okazji". heh, nawet załatwiłam super przejściówke do mp3 taką, że wchodzą dwie pary słuchawek :) bo ostatnio było niewygodnie słuchać na jedno ucho, podczas wycieczki do Krynicy. :)
ale cóż. po gówno mi ona, nie wezme. xd może w przyszłości się przyda.
"cuanto cuesta costa..." heh...
a poza tym. wróciłam z Sopotu, było super oczywiście. zdjęcie prosto z molo, nie mam jeszcze na kompie tych własciwych więc dodaję cokolwiek. ale z Sopotu :D byłyśmy na Druhnach. haha zajebisty film, mówię z ręką na sercu, lepszy niż Kac Vegas. a to duże słowa ! bo na Kac Vegas śmiałam się bardzo bardzo... a na Druhnach jeszcze bardziej. także polecam wszystkim, a zwłaszcza zwróćcie uwagę na "scenę w sklepie z sukniami ślubnymi". xD ci co obejrzą będą wiedzieć o co chodzi.
poza tym, spotkało sę Waldusia Pawlaka pod Sheratonem. :) haha oczywiście jakaś babka go pudrowała, bo na wizję nie wypada bez pudru na twarzy. najśmieszniejsza jednak była reakcja ludzi. najpierw spokojnie z daleka, potem jeden facio sie wyrwał i ruszył prosto na Pawlaka, no to wszyscy za nim. i z aparatami. też cyknęłam telefonem kilka zdjęć z bliska. nie takie wyraźne, bo jednak moja kochana Jeżynka, moje Blackberry ma jedną wadę. robi troszke kijowe zdjęcia. ale coś za coś. wole internet i całą resztę. (:
czyli plany są takie...gości mamy tydzień, ale ja też bede musiała jakoś wyemigrować, bo jak to Ewelina powiedziała. chociaż 2 porządne spacery musimy zaliczyć. ojców, lasek wolski? hm. zgadzam się w ciemno, byleby iśc przed siebie. i rolki. to moje plany na ten tydzień...no i trzeba sie spakować...mimo wszystko. trzeba się wziąć w garść i zacząć cieszyć, bo czeka mnie ostatni wyjazd wakacyjny. potem kolejna dawka wycisku jaki Ewelinka z pewnością mi zafunduje (po ostatnim miałam zakwasy niezłe). A w sumie przeszłyśmy na nogach tylko z Wawelu do Huty...tak, tylko. w porównaniu do tego, gdzie będziemy iść w najbliższych dniach tylko ! :) oczywiście żelki żelki żelki...
i tyle u mnie... i tak zapisałam około 70 % miejsca. ale nie było mnie 2 tygodnie w końcu ! to mam prawo.
z resztą... do wszystkiego mam prawo :D hahah. no praawie... ale jakoś tak, uświadomiłam sobie, no nie sama, ale jednak, że mogę wszystko. wszystko...
chociaż zwykle to czego chcę jest trochę nieosiągalne, ale to odwieczny problem. ;]
napisze potem
czołem, "pyśki" xD (hahah..z tymi "pyśkami" to dłuuuga historia, ale jakoś tak sie przyjęło, oczywiście prześmiewczo dla pewnego "pana". którego bardzo 'lubimy') <3
piosenka na dziś.
happysad - długa droga w dół.
"Udupienie totalne !
Niewiasty nosisz imię.
Ile cię trzeba dotknąć razy,
Żeby się człowiek poparzył!"
kocham tą piosenkę...i przy okazji jakoś tak mnie nastraja...może przez ten tekst i melodię... <3
Tylko obserwowani przez użytkownika junka95
mogą komentować na tym fotoblogu.