photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 WRZEŚNIA 2011

^^

a takie jeszcze letnie. :)  w cofeeshopie. 

że niech będzie, że jeszcze moja MARCHEWKA. albo wyrób marchewkowo podobny ^^

 

w tym świetle tak widać.

 

obecnie jestem już CZEKOLADĄ. albo jak kto woli wyrobem czekolado podobnym ^^

 

musiałam coś z tymi włosami zrobić, bo odrosty były bardzo brzydkie... więc zafarbowałam na czekoladę. są ciemniejsze po prostu.

chociaż nie wiem jakie są, bo wchodzę sobie na stołówkę.

Ewelina :  Cośty zrobiła z włosami !

Ja :  Noo, zafarbowałam odrosty.

E : Odrosty ? Przecież one czarne są !

 

:D

 

niee są !  tylko takie światło padało... są ładne. o :p 

takie moje zdanie. i paru innych osób, w tym pani powyżej.   więc liczę że jednak. ;p

 

 

 

dzisiaj generalnie nic aż tak ciekawego. tzn.  wstałam o godzinie 13.30 . zaczynam zaskakiwać samą siebie...  ale należało się, bo był to ciężki tydzień.

odespałam każdą 7.30  rano.   brr...  a w poniedziałek na 11.00   *uła* *uła* <3   jakby to Olcia zrobiła. :)

 

zjadłam pizzę na śniadanie (no bo to w zasadzie pora obiadowa).  poczytałam mitologie <fuuuuuu>

ale już sie posunęłam przynajmniej ! coś drgnęło, jutro myślę że będę za połową, jak zepnę dupsko. potem trzeba się będzie brać za robienie notatek, bo 90 pozycji... o każdej cokolwiek napisać, nawet nie tyle napisać, co WIEDZIEĆ.   to już jest gorsza sprawa.

ja pierdole.

 

jak sobie pomyślę, to mi sie niedobrze robi.

 

ale cóż. 

 

 

byłam poza tym u babci...

na cmentarzu.

nigdy nie sądziłam, że te dwa słowa będą się ze sobą pokrywać.    powinnam teraz mówić : u babci na obiedzie. u babci na naszej ulubionej grze w tysiąca.  na robieniu babeczek.  bo często razem robiłyśmy.

ale nie na cmentarzu...

nikt nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo mi jej brakuje.  nikt.   nawet mama...

nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić co czuję.  mimo że nigdy tego nie pokazuję.  bo nie lubię przy kimś płakać lub też nie wiem...

nie lubię, bo źle się z tym czuję.   ale nie ma dnia żebym nie myślała.  dzisiaj wracająz z cmentrza wbiłam wzrok w szybę.  popłynęły łzy. bo nagle uświadomiłam sobie że jej już nie ma... po prostu nie ma.

to nie jest w porządku...nie ona powinna cierpieć i umrzeć, tylko kto inny. ktoś kto nie zasługuje nawet na to żeby żyć.   jest masa takich osób.  zdrajcy, mordercy, oni żyją i mają się dobrze.

a osoba która nic nikomu nie zrobiła, musiała przez to przejść. i umrzeć w tak młodym wieku.

 

dobra, koniec, bo jak o tym myślę, to płaczę.   a dużo już wypłakałam.   wystarczy.

 

 

 

 

wróciłam, oglądałam telewizję z mamą, obecnie siedzę na kompie , jest godzina prawie 1 w nocy, a ja konferuję sobie z Eweliną.  o jedzeniu. ^^

taaa jakieś 2 godziny temu słyszałam :

- jestem na chwilke , bo padam

 

2 godziny później... :p  

rozmowy ciąg dalszy.   ale zawsze tak jest !   obecnie jesteśmy na etapie otworzenia stołówkowego biznesu xD  haha jak ja kocham te nocne rozmowy. <3

czyli przez te rozmowy o jedzeniu żołądek wyszedł mi na wierzch, lub jak to Ewelina napisała :  przykleił się już do matrycy

^^

 

nie mogę no.  jak sobie pomyślę o karmelowym machiatto, lub też moją latte z syropem malinowym, muffinach, naszej czekoladowej szarlotce połączonej z sałatką owocową, śliwkami, lecho, musli z jogurtem, serkiem waniliowym, ciastkach z imbirem

to mi sie słabo robi !

 

z głodu.

 

tak, to tylko niewielka część produktów, które wymieniłyśmy, aby je skonsumować ^^  w tej minucie doszła woda z cytryną i imbirem.

 

otwieramy konkurencyjną stołówkę ! a jak ! :p 

jak to stwierdziłyśmy,  biznes średnio by wypalił, bo Ewelina zjadłaby 1/3, ja 1/3 i zostałaby 1/3 dla gości (cóż za matematyka ! Bill i Gosia byliby dumni ! :p)

ale z drugiej strony doszłyśmy też do wniosku, że ludzie i tak by sie zabijali o nasze jedzenie, bo przeciez ceny poszłyby w górę, a ilość posiłków byłaby ograniczona. więc zapłaciliby każdą sumę, byleby u nas zjeść. 

i podane jak w restauracji, czyli im większy talerz, tym mniej jedzenia. ^^ zasada znana z życia codziennego.

 

 

tak, ale koniec bujania w obłokach.

jedyne co jest prawdą, to fakt, że idziemy na super hiper kawę urodzinową już 14 września.    sweet seventeen. <3

hahaha

- wiesz, ale ja jestem stara.

- taaa...  wisimy nad grobem. ^^

ale fakt.  to prawda, że święta nie cieszą tak jak dawniej. mikołaj, gwiazdka, boże narodzenie. urodziny. 

ale...

wyobrażałyśmy sobie taki moment

że mamy już swoje dzieci.  i zamieniamy się tak jakby rolami.  teraz my patrzymy  na nie, jak się cieszą z pierwszej gwiazdki. jak tłumaczymy im, że muszą zjeść barszcz, a uszka są smaczne.  że wiemy, że na pewno wolałyby pierogi te z serem, ale chociaż jeden pierożek z kapustą i grzybami powinny zjeść. :)   że ryba jest dobra, chociaż ma ości, a na prezenty powinno się zaczekać do końca kolacji.  i że mikołaj na pewno istnieje i bardzo kocha wszystkie dzieci. :)

przyjdzie taki dzień...

kiedyś...

 

 

:)

 

 

 

plan na najbliższy tydzień.   przeżyć.

a tak serio,  napisać dwie kartkówki, przeczytać mitologię do końca. zrobić notatki, przy tym nie umrzeć.

i świętować urodziny Ewii.

<3

urodzinowa kawusia we środę.  14 września.

moja będzie za miesiąc bez jednego dnia ! :p  czyli 9 października.   no już miesiąc bez dwóch dni. ^^  bo północ minęła dawno.

 

jest obecnie 1. 40,  a tym razem jesteśmy przy poszerzaniu framug ze względu na podwójną nogę pewnej osoby ^^   bo róznie mogłoby być z tym biznesem !  jakbyśmy sie zażerały to ooooojejku.   byłybyśmy jak pewien znany wieloryb. <3  do którego nam naleko rzecz jasna.

 

 

czyli...

piosenka na dziś.

 

ze specjalną dedykacją.

Azarii - I'm hungry

 

xD

 

hahaha

 

bez komentarza.

Info

Tylko obserwowani przez użytkownika junka95
mogą komentować na tym fotoblogu.