Kompletny brak inwencji twórczej, jeśli chodzi o dzisiejsze zdjęcie. Zatem, autoportret, narysowany na starym bilecie miesięcznym. Egocentryzm pełną parą.
Posprzątałam dziś półki ze starymi rysuneczkami - tyle wspomnień rzuciło się na mnie, żeby polizać mnie w twarz, że aż poczułam się znow jakbym wróciła do gimnazjum.
A spotęgowała to uczucie jeszcze środowa wyprawa do poprzedniej szkoły - nauczyciele mówili, że się zmieniłam, bardzo mnie to cieszy - za milion dolarów nie chciałabym wrócić do poprzedniego stanu ducha i espesziali, stanu twarzy.
Mówiłam w ogóle, jak bardzo lubię środy? Chyba wszystkim.
Ostatnio zaczynam się poważnie obawiać, że nawet za bardzo je lubię.
I coś ponuro w te Święta, zdecydowanie - pogoda jest antyWielkanocna.
Jeszcze 34 dni i 11 godzin do koncertu Rasmusów - umieram z niecierpliwości.