<Cz. IV, na zdjęciu: Sarkofag z Istambulskiego Muzeum Archeologicznego>
Stoczyłem tutaj też moją pierwszą potyczkę ze strażnikami (których wszędzie jest tutaj pełno), bo napotkaliśmy ZAKAZ robienia zdjęć!:) Nie wiem właściwie czym spowodowany...w każdym razie ścisły zakaz robienia zdjęć obowiązuje zarówno w skarbcu,pełnym prawdziwych cudów...wysadzanych rubinami sejmitarów, kapiących złotem szkatuł czy ogromnego diamentu, od którego ciężko oderwać oko, jak i w sali Płaszcza Proroka, gdzie znajdują się święte relikwie islamu, jak chociażby odcisk stopy proroka, miecz proroka, czy włosy z brody Mahometa (rzeczonego proroka)...no prawie całego go tam mają;)
Wynik starcia: 10:4 dla Gwiazdy, czyli 10 fotek zrobionych z przyczajki, jak i 4 razy w ostatniej chwili uchwycono mnie za rękę i powstrzymano:P Cóż, reguły nie są dla mnie, a uwierzcie mi, że przedmioty tam zawarte aż proszą się o zdjęcie, które pozwoli na zawsze zachować ich piękno przy sobie...to raczej trudne do opisania, ale naprawdę - nawet nie chciałem się powstrzymywać:)
Po wizycie w Topkapi już nieźle zmęczeni udaliśmy się spowrotem na Aya Sofia caddesi, gdzie zjedliśmy pyszne "ciągutki"(nie znam prawidłowej nazwy ani tureckiej ani angielskiej xD) u młodego chłopaka sprzedającego je na placu, notabene pełnego sprzedawców wszystkiego co tylko się da zjeść - pysznej kukurydzy, pieczonych kasztanów, simitów...słowem wszystkiego, co można sobie zamarzyć na szybki posiłek:) Ponownie niestety nie udało nam się wejść do Ayi Sofii, bo otworzyli ją o 13, a zamknęli...już po 16 :/ No to bardzo fajnie z ich strony, szkoda tylko że nikt nie jest o tym poinformowany i przed wejściem stał już niezły tłumzdenerwowanych turystów no i nasza pechowa ekipa:/ Cóż, spróbujemy jutro.
Wieczorem wraz z Onurem zjedliśmy kebabową kolację, a później, pozwiedzaliśmy trochę i udaliśmy się na zakupy na Istikbalu: ja generalnie jakoś nic nie szukałem, robiłem tylko za mobilną pomoc targową, bo dzięki kilku magicznym tureckim hasłom dziewczynom udało się zaoszczędzić całkiem ładną sumkę kasy xD Mnie to w sumie śmieszy, bo strasznie fajne jest to, że powiesz sprzedawcy "Fakir Ogrenci!" a on zaczyna się śmiać, przytula Cię(!) i obniża cenę...co za kraj :D
W nocy tym razem udaliśmy się na Taksim w celu zajarania fajki wodnej...nie ma nic lepszego, niż obserwowanie ogromnego tłumu przemierzającego Istikbal z okna pubu, podczas rozkoszowania się nargilą o smaku cappucino...;) Dochodzimy już nawet do wprawy, bo byliśmy w stanie sami ją przeczyścić w trakcie palenia i nie musieliśmy korzystać z pomocy obsługi^^ Pro normalnie:P
W środku nocy padnięci zlądowaliśmy w Guest Housie, marząc o chociaż odrobinie odpoczynku przed dniem jutrzejszym.
W sobotę znowu rano zwlekliśmy się na śniadanie gdzie podczas czytania jednej z polskich kartek, właśnie meldujący się w hostelu chłopak...odezwał się do mnie po polsku :D Okazało się, że jest to Wojtek i właśnie wraca z 2 miesięcznej wyprawy po krajach arabskich:) Niestety nie miałem okazji zbyt długo z nim pogadać, ale sprawił wrażenie fajnego faceta który wie bardzo dużo o podróżach:)
Po śniadaniu pełni nadzei udaliśmy się ponownie do Ayi Sofii...która wreszcie była otwarta! :D Oczywiście dzięki naszym Muze Kartom unikneliśmy kolejki bo weszliśmy do środka jako obywatele tureccy, i już po chwili mogliśmy rozkoszować się potęgą największej chrześcijańskiej świątyni jaką widziałem! Niestety spora część jej wnętrza została solidnie przekształcona i zaopatrzona w nieodłączne arabskie reliefy, bo zwycięzcy turkowie przekształcili ją w meczet...ale piękne freski które zachowały się na ścianach dalej pozwalaja wczuć się w niezwykłą atmosferę mszy świętych, jakie odbywały się tutaj kilkaset lat temu...mnie oczywiście najbardziej zauroczył fresk przedstawiajacy Michała Archanioła, jak i piękny wizerunek Serafina na jednej z kopuł sklepienia - po prostu cuda architektury i malarstwa...wątpię żeby jakiekolwiek zdjęcie czy film mogło oddać ich piękno: to po prostu trzeba zobaczyć! Wrażenie to jest jeszcze potęgowane przez fakt oglądania tych cudów pośrodku(już teraz) muzułmańskiego miasta...i chwała turkom za to, że Aya Sofii nie zdecydowali się zburzyć:)
C.D.N.