Zawsze lubiłem wodę, czułem do niej jakby zrozumienienie, o ile można ją jakolwiek pojąć.
Myślę że ta sztuka mi się udała. Kocham ją bardziej niż wszystko na świecie. To uczucie gdy wlewasz ją w rozgrzane ciało a ona rozlewa wewnątrz przynosząc ukojenie.
Nigdy nie wyrządziła mi krzywdy, zawsze była dla mnie dobra, lecz nieuchwytna jak piękna kobieta.
Lubię jej obecność, czy zdarzyło ci się kiedyś rozmawiać z wodą w szklance? A mi owszem.
Przybierała wtedy postać dziewczyny, pięknej o jednym oku zielonym niczym szafir a drugim jak szmaragd. O ciemnych niczym kruk włosach, wiedziałem iż jest jedynie efektem mych wyobrażeń lecz niemal czułem dotyk jej dłoni, czułem krople wody które zostawiała na mym ciele. Tak piękna i ulotna.
Pozostała na zawsze w sferze mych marzeń. Reprezentowała coś co zawsze chciałem mieć lecz podświadomie przed tym uciekałem, wolałem gonić niż złapać me marzenia.
I tylko czasem idąc w deszczu, widzę ją kiedy idzie z dala ode mnie, nawet nie spojrzy na mą postać podczas gdy ja nie mogę oderwać od niej wzroku.
Ktoś kiedyś zadał mi pytanie: Po co ci Kobiety?
Usiadłem i zacząłem płakać.
http://www.youtube.com/watch?v=bpOSxM0rNPM