Wszystkie moje kobiety, te które miałem i te które chciałem mieć.
Pierwsza niczym pantera, sprawiła że zgubiłem się w ciemnym lesie, jednakże przyciągała mnie do siebie jak żadna inna. Niczym wino i krew. Słodka a zarazem bezlitosna jak ostra klinga rapiera. Kochalem ją lecz jak kiedyś powiedział ktoś mądry wszystko ma swój koniec i tak skończyło się to. A gdy dobiegło to końca poczułem jakby część mnie znikła.
Stukot klawiatury idealnie zgrywa się z muzyką.
Druga smakowała jak miód i mleko, czysta dobroć i szczerość, do dziś żałuję tego że ją skrzywdziłem by na krótko wrócić do zdradzieckiej pantery. Pamiętam jakby to było jeszcze przed chwilą, patrzyłem na jej czarno białe zdjęcie i płakałem płakałem nad mą własną głupotą płakałam ponieważ zmarnowałem coś tak dobrego. Nie wypusciłem tego z dłoni. Ja to zniszczyłem. Jej piekne długie włosy, jej przecudne ciemne oczy w kolorze grafitu, duszący zapach wanili. Pamiętam i żałuję wszystkiego co kek uczyniłem. Lepiej by było gdyby mnie nie spotkała.
Szklanka w połowie pusta.
Ma wieczna miłość, dziewczyna która przede mną uciekła być może jedyna którą naprawdę kochałem. Za każdym razem gdy już ją miałem wymykała mi się z rąk, tak nie uchwytna i tak zachwycającą. Włosy tak mieniące się w słońcu kłosy dojrzałego zboża, zielone kocie oczy i uśmiech przywodzący na myśl kwiat orchidei tak cudny a tak ulotny. Nigdy nie byloo i już nie będzie mi dane jej posiąść, kolejna rana w sercu.
Ostatnie takty piosenku.
I wreszcie ona me drzewko szczęścia któremu bezgranicznie ufam i które jest ze mną czy to trzeżwym czy pijamym. Dziewczyna która jest mi opoką zawsze, i której ja pomagam jak tylko mogę. Zawsze ważne sprawy miłosci i seksu obgadywane o pierwszej w nocy. Cieszę się że nie było dane byc nam razem , przynajmniej nie wyrządziłem ci żadnej krzywdy.
Ostatnie takty dobiegają końca, nie mogę pisać gdym szczęśliwy, pora coś zniszczyć. Dobranoc.
Obyście dziewczyny nikdy nie spotkały mnie na swej drodze.
Amen.