Niekontent
-Szanowna Pani, śmiem twierdzić, że życie twe niezrozumiałym jest harmiderem - rzucił zarzutem w twarz.
Ja, rozemocjonowana - bełkotem odpowiadam... bezładnie, mętnie, mglisto.
Przejęta, staram się walczyć o własne słowa.
Lecz przystańmy na chwile.
Publiczność już z zaciekawieniem, doszukuje się zdradliwych gestów i geścików.
Cyk! Kurtyna odsłonięta.
Jestem... nieczytelną... aluzją... chwiejną... i rozchwianą!
Jestem mała, lękliwa, zagubiona... wrzucona w masywne, tęgie ramy siły i roztropności.
-Ta dziewczyna to fałsz.
-Jej słowa to jawne przekłamanie!
-Fałsz a na dodatek obłuda!
Nonsensem jestem! Farsą! Tragedią!
Wszyscy razem!
Maskaradą! Drwiną i głupotą!
Publiczność klaszcze!
Kpiną! Kabaretem!
Na tyłach ktoś krzyczy -chcemy więcej!
A więcej nie będzie,
Proszę Państwa, więcej nie będzie...