Życie jest przykre- i znowu się zaczyna smęcenie.
Alee mam ku temu powód!
Nie dość, że w piątek(trzynastego co prawda), spóźniłam się na angielski o godzinę, bo:
- za późno wyszłam
- były mega-korki
- wysiadłam dziesięć przystanków wcześniej, bo mi się wydawało, że to już tu
- zagubiłam się około godziny 17 na gaju wśród gromady bloków(i znajdź tu ten jeden właściwy...)
to jeszcze, żeby się dobić tak dla zasady wczoraj na imprezie zgubiłam/został mi ukradziony portfel. W każdym razie jeden chuj, tylko że:
- miałam tam dowód
- prawie 130 zł
- wszystkie legitymacje, indentyfikatory i inne śmieci
- oraz oczywiście potwierdzenie zgłoszenia reklamacji torebki.
I jak tu się nie wkurwiać?
Dobrze, że chociaż przed zgubieniem kupiłam sobie fajki, bo bym sobie chyba teraz patyczki paliła...
I bądź tu dorosły, same kłopoty... xD
Jeszcze po policjach mi każą chodzić.