Dzisiaj zdjęcie w tematyce: Paulina ciąga 15-letnią skate-kuzynkę po całym Wrocławiu w poszukiwaniu butów na wesele... i się bardzo nad tą czynnością skupia.
Ogólnie chyba znowu wpadam w rytm siedzenia w domu, nicnierobienia i co za tym idzie - pisania na fbl. Takie już moje życie jest, raz nie mam czasu na nic, biegam zapracowana i zmobilizowana, a raz(ten dłuższy zwykle) siedzę i nic mnie nie interesuje. Niee. Chyba to jednak źle określiłam. Czasami mam po prostu takie przebłyski życoiwe, że warto coś ze sobą zrobić, ale to stan przejściowy tylko...
Poza tym co tam, ostatnio nadużywam zdrobnień w związku ze wszystkim. Jak to S. powiedział: "Paulina, Ty to już jak typowa stara nauczycielka...". Z drugiej strony stale słuchając: "fejsbuczek", "Pamelka" itd. można mieć pewne zastrzeżenia. Również Aniołowe słowa w stylu "chacjenda", "co jest pięć" i "człowieeeku" nie są mi obce. Mimo wszystko ciągle się staram, np. nie mówię już "...i coś tam, coś tam", wymieniłam to słówko na: "i takie tam opowieści". Także progres jest.
Zresztą co do tego bycia nauczycielką to już sama nie wiem...
Ostatnio usłyszałam od K.: "Paulina, Ty uważaj na Excelu, bo to się nauczycielom czasami przydaje do zapisywania ocen itd."
Ja: "Ja będę miała od tego ludzi..."
K.: "No taak, ale wiesz Ty mi jednak nie pasujesz na nauczycielkę. Bardziej w roli sekretarki chyba byś się odnalazła."
Ja: "No tak, wiadomo, buty na obcasie mam, twarz może być, nie jest źle i tylko - co dzisiaj podać Panie prezesie - kawka czy herbatka?"
I tak mnie ludzie czasami oceniają... No nie wiem z czego to wynika.
Urywek z innej rozmowy. Z cyklu - mimo wszystko dalej trzeba pożalić się na nową dziewczynę byłego.
Ja: "S. ja to naprawdę muszę mieć zjebany charakter, żeby wymieniać mnie na jakąś 70 kg laskę..."
S.: "Nooo ostro musiałaś mu się znudzić"
***
Ja: "S. wiesz ja Cię tu zaprosiłam, bo jak na razie wszystkie Twoje przepowiednie się sprawdzają, normalnie wróżka Izaura. To poradź mi, co ja teraz mam robić. Ja nie wiem skąd Ty to wszystko wiedziałęś?!"
S.: "Mówiłem Ci wtedy, że teraz ja się z tego śmieję, a za miesiąc Ty też będziesz."
(...)
S.: "I jak Paulina, dalej masz lęk przed mostami?"
Ja: "Ej, S. to nie jest śmieszne, miałam załamanie życiowe!"
S.: "No wiesz, ale żeby bać się po rozstaniu mostów - nie idźmy tamtędy, bo tam jest most! - Myślałem, że padnę ze śmiechu." :D
Poza tym co jeszcze. Kontrola piwna musi być.
M.: "Paulina, ile Ty już wypiłaś?"
Ja: "No piję trzecie piwo... To S. coś opóźnia, bo jeszcze ma ponad połowę drugiego."
M.: "Miałaś pić jedno, dwa!"
S.: "No, Paulina masz dobre tempo, nawet na trzeźwą wyglądasz."
Ja: "Bo jestem!"
M.: "No S. zobaczysz jak ona wypije jeszcze połowę tego piwa to już pijana będzie."
(...)
Na pizzy.
S.: "Paulina, M. rzeczywiście miał rację. Wypiłaś to czwarte piwo i pijana jesteś..."
Ja: "Z czego Ty się śmiejesz?"
S.: "Ty się śmiałaś z mojego tempa picia, to ja się pośmieję z Twojego jedzenia." :D
I to byłoby na tyle, jeszcze było wiele innych filozoficznych rozmów, ale jakbym tak miała o wszystkich pisać... ;p