Ratmistrz Pachołek

Opady deszczu, rzęsiste acz przerywane, wniosły pewną zmianę na plus do wczorajszych meczyków w pongopiłce. Zdecydowanie przyjemniej się gra, kiedy z góry nie leje się żar... no a przede wszystkim piłka dostawała fajnego poślizgu, co nieco zmieniało rozgrywkę. Jeszcze nie wiem, jak moje buty to przetrwały, ale może nie będzie tragedii. Tak swoją drogą zaś, wszystkie wczorajsze mecze zakończyły się remisami(!). Nic to jednak, bo dawno mi się tak dobrze nie grało. Teraz zaś mam ochotę na badmingtona. Cóż, może kiedyś...

Tu nie ma miejsca                                                                                              Nie chowasz komórki?
 na Twoją reklamę.                                                                                                          Nie, to nokia.

Poza tym za bardzo, po głębszym namyśle, nie ma co umieszczać w notce. Równie dobrze mogę napisać, że przez ostatnie dni starałem się robić jak najmniej, sprawiedliwie dzieląc czas na granie, czytanie kryminałów i wyjścia na dwór. Byłem mile zaskoczony zresztą, kiedy znalazłem w biblioteczce dwie całkiem dobrze napisane książki. Sądziłem, że robiąc dawniej rekonesanse wybrałem już z niej co ciekawsze tytuły (a więc spełniające me kryteria). Szczęśliwie, wciąż pozostaje do przegrzebania druga biblioteczka, ale legenda o panującym tam chaosie póki co trzyma mnie od niej z daleka. No i wciąż przede mną tomisko wieńczące pieśń lodu i ognia. Yay.