Pewna młoda dziewczyna, która przez 14 lat swojego życia ukrywała smutek, zawsze była uśmiechnięta, lecz w sercu czuła smutek i żal i smutek. Żal za wszystko co robiła nie tak jak trzeba... Miała wielu przyjaciół, którzy bardzo ją lubili ;/ Była bardzo pomocna, lubiła pomagać innym i obdarzać ich swoim uśmiechem, którym potrafiła wszystkich rozbawić, miała zawsze bardzo dobry humor przy znajomych, lecz w domu gdy włączała sobie muzykę już nie było tak kolorowo, wszystkie nie fajne wspomnienia wracały, wszystko co było dawno, wszystko to co było takie złe, z czym było tak ciężko... tak źle... Z czym było tak ciężko żyć, pierwsze próby żyletki... Pierwsze kłótnie... Pierwsze rozstania... To wszystko było takie głupie... Wszystko takie nie miłe... Śmierć dobrego znajomego... Najgorsza rzecz w jej życiu, coś takiego złego, koszmary przez które nie umiała spać przez wiele nocy, ale i tak nigdy o nim nie próbowała zapomnieć...Pewnego dnia postanowiła zrobić to co on i do niego dołączyć, tam u góry by znowu się z nim spotkać, znowu od paru lat. I żyć już zawsze razem, było by tak kolorowo... Więc zrobiła to co chciała i zamiast iść do szkoły poszła do starej szopy w której napisała list pożegnalny i kazała rodzinie żeby pochowali ją koło jego grobu.. I tak zakończyło się jej życie ;c