Minęło 10 dni.. nic się nie zmieniło. On dalej stoi w przekonaniu że to koniec, utwierdza swoją decyzję tym, że się do mnie nie odzywa, z resztą ja oczekuję czegoś więcej niż koleżeństwa, ja tego potrzebuję. Wiem, że jest uparty ale z każdym dniem moja nadzieja się zmniejsza, nikną pozytywne myśli a zagłębiam się bardziej w przeszłość i przeżywam jak jakaś histeryczka. To nie ma żadnej dobrej strony. Wyczekujmy więc czy się odezwie, bo przecież nic więcej nie pozostało prócz przepięknych wspomnień. Zagubiona, zatracona i rozchwiana ale wciąż go kocham, jak innego na świecie..