'Tu piękniał każdy gość i lasem pachniał gin
i fajkę palił ktoś, Japończyk albo Fin,
złocistych okien sto patrzyło z brzegu, gdy
na plażę wybiegł ktoś po zeszłoroczne łzy...
Najbielsze z białych mew spadały do stóp mi,
anioły prosto z chmur do balkonowych drzwi,
o, nie daj trafić tu z mężczyzną marnym, złym
co już nie bawi nas, nie rani byle czym...
Nie dajmy nabrać się na życia podły kant,
Że można więcej mieć, mieć więcej...'
Rewolwer to przyrząd, którego jedynym przeznaczeniem było robienie dziur w ludziach. W tej części planety, gdzie mieszkał Hoover, każdy kto chciał, mógł to kupić w najbliższym sklepie żelaznym. Mieli je policjanci. Mieli je przestępcy. Mieli je także ludzie, którzy znajdowali się pośrodku.
Przestępcy celowali z rewolwerów do ludzi mówiąc: – Dawaj forsę – i ludzie zwykle dawali.
Policjanci celowali do przestępców i mówili: – Stój! – albo coś innego, zależnie od sytuacji, i przestępcy zwykle słuchali.
Czasem nie słuchali.
Czasem żona była tak wściekła na męża, że dziurawiła go z rewolweru. Czasami mąż był tak wściekły na żonę, że robił w niej dziurę z rewolweru.
I tak dalej.
W tym samym tygodniu, kiedy oszalał Dwayne Hoover, czternastoletni chłopiec z Midland City podziurawił ojca i matkę, ponieważ nie chciał im pokazać złej cenzurki. Jego adwokat przygotował wniosek o uznanie go za chwilowo niepoczytalnego, to znaczy, że w momencie strzelania chłopiec stracił zdolność rozróżniania dobra i zła.
Czasem ludzie dziurawili różnych sławnych ludzi, żeby zdobyć trochę sławy.
Czasami ludzie wsiadali do samolotów, które miały lecieć w jakieś miejsce, i grozili, że podziurawią pilota i jego pomocnika, jeżeli nie polecą w inne miejsce.
Poniedziałkowe rozważania o rewolwerach...
Paranoja ...?
Ale mimo wszystko przyjemna. I naprawdę cieszę się, że moje życie jest właśnie moje... Tak 'po prostu'.
;)