Takiej dziewczynie, co pachnie mydlinami,Wczorajszą szminką, podłym snem,Takiej dziewczynie, co w knajpie była z wami,A potem u mnie, a ja wiem, co ona warta...Księżyc we włosy, księżyc we włosy wepnę,Dam białe kwiaty, zajączka z waty, westchnę,Potem jak z narzeczoną popędzę w dal szaloną,A potem mama, i wielka drama - ślub.Będziemy żyli długo i ach! jak bezpiecznie,Bo takiej dziewczynie księżyc we włosy, koniecznie...Takiej dziewczynie, co sama pije w barze,Matury nie ma, szczęścia też.Takiej dziewczynie, co była z marynarzem,A potem z wami poszła w deszcz - niewiele warta.Ostatnio zastanawiałam się, czy to co mi się przytrafia rzeczywiście jest z mojej winy. Czy naprawdę to ja jestem bodźcem determinującym wszystko wokół? Można powiedzieć, że nie bo kształtuje mnie środowisko, ludzie, którzy mnie otaczają, którzy rozumieją, lub nie, którzy są, a nie tylko bywają. Jednak nie mogę się z tym zgodzić w 100%.
Wątek "sama chciała", "sama chciałam" - to się u mnie powtarza. Jakieś kompleksy? Autoanaliza? - Nie, nie kompleksy... Tak to po prostu jest: niemal wszystkie tarapaty, w które się wpakowałam, wszystkie plagi i koszmary zawdzięczam samej sobie. Bardzo mało mam za sobą takich jakichś klasycznych "przygód" - znaczących wydarzeń, które przyszły z zewnątrz. Każdą łzę na moim policzku wyprodukowałam osobiście.
Chcę w to wierzyć. Chcę wierzyć, że mimo popełniania błędów które kosztują mnie bardzo dużo, to jednak są to moje błędy, własne decyzje, indywidualny sposób patrzenia na świat i reakcje na to, co jest.
I z przykrością muszę stwierdzić, że znów się spóźniłam. Znów nie zauważyłam tego, co mam pod nosem.
Chyba jestem dalekowidzem.
Nienawidzę być dalekowidzem.
I tak się zastanawiam: wszystko się ułoży, prawda?
Dziękuję za urodzinowy prezent Dramku, dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Zdjęcie dla Luny, która cały czas przypomina mi o tym blogu.