Może basen w ten weekend? Zobaczymy... Oby się udało. A może zobaczymysię w czwartek? Kto to wie... Narazie powinnam sie uczyć na zajęcia. A piszę tu.

Ale wpadłam na pewnie pomysł....

Mam świadomość, że tu zaglądasz. Patrzysz, czy dodaję wpisy, choć ich nie czytasz. Kolejne wpisy - no oczywiste, że widzisz obrazki.

Eksperyment psychologiczny: czy zaglądając tu i widząc obrazki takie jak wyżej da Ci to coś do myślenia? Czy takie zdjęcia sprawią, że zaczniesz myśleć o tym blogu i o tym co może być tu napisane?

Jeśli tak, to mimowolnie będziesz myślał o tych obrazkach.

Czy wpłynie to jakoś na Twój sposób myślnie? I w końcu: czy zaczniesz wreszcie ćwiczyć?

Cel: próba zmuszenia Cię, byś zaczął ćwiczyć i robić sobie klatę.

Bo mnie to fajnie jest się czepiać... Ale różnica między mna a Tobą jest taka, że ja nie lubię ćwiczyć. A byłam w stanie się zmobilizować i przez jakieś 2 tygodnie na początku wakacji ćwiczyć. I ja zauważyłam minimalne efekty. Ty ich wcale nie widziałeś oczywiście. Ale ja nie muszę się aż tak znowu odchudzać... Ty za to lubisz ćwiczyć. Ale to Twoje zasrane lenistwo i sztuczne problemy.... O sztuczne problemy mnie też się lubisz czepiać. Nie powiem, że nie masz racji - ale popatrz na siebie...

Jak znam Ciebie to oczywiście z eksperymentu nic nie wyjdzie...

Co do wcześniejszych problemów: narazie całkiem nieźle idzie. Staram sie trzymać kolegów na dystans. Już usłyszałam od jednego, że jestem oschła. Trudno: życie.

B.