Akwarele są fascynujące. Powstałe obrazki wydają się takie lekkie. Przez to chyba wydaje się, że tak prosto nimi malować. Oglądając prace i filmiki na internecie nieraz zastanawiam się, jak ja bym namalowała dany element. To, jak ten element został namalowany nieraz mnie zaskakuje. Przez co wydaje mi się, że to bardzo trudna technika.
Cały dzień minął nawet spokojnie. Rano nawet pisaliśmy chwilę na gadu. Cieszyłam się, że kończę haftować to, czym aktualnie się zajmowałam. Nie zdążyłam skończyć. Dość szybko musiałam się zbierać i jechać z rodzinką. Czekałam na moment, gdy po pracy wrócisz i będziemy mogli porozmawiać. Chciałam Ci poopowiadać wiele (selektywnie, wiedząc, że temat domku Cię nie interesuje - choć sporo się tam wydarzyło ostatnio, to jasno dałeś mi do zrozumienia, że Cię to nie iteresuje). Opowiedziałam jakąś połowę. I to tą mniej ciekawą, mniej dla mnie istotoną. Może dlatego, że było to mało ciekawe, to nie bardzo Cię to zainteresowało... Ale chciałam wszystko w odpowiedniej kolejności opowiedzieć. Gdy Ty wróciłeś z pracy i mi opowiadałeś, to ja cały czas Cię słuchałam. Starałam się tak zrobić, byle tylko nie odejść od komputera, czytać to, co piszesz.
A teraz siedzę tu sama i bardzo smutna. Bo Ty sobie grasz. Gra okazała się ważniejsza ode mnie. Więc ja siedzę i wrzucam słowa w pustą przestrzeń. Żałosne...
Nawet nie mam z kim porozmawiać... Osoby, którym mogłabym napisać - nie ma na gadu, na facebooku. Z resztą - jakoś tak się składa, że dawno już się z nimi nie dzieliłam swoimi problemami. A osoby, które są na gadu - cóż, przed nimi chowam całe swoje wnętrze. Nie chcę im mówić, za dużo tego, zbyt bolesne. I boję się niezrozumienia - więcej wstydu, smutku i łez. Lepiej im nie mówić.
Opowiedziałam Ci, co działo się na działce - nic szczególnego. Nie miałam już okazji powiedzieć Ci, że skończyłam tamten hafcik, że bardzo mnie to cieszy. Że zaczęłam następny, póki co ładnie wychodzi. Że obejrzałam kolejne anime - film, które bardzo mi się spodobało. O kotkach. I że zaczęłam następne. Narazie jest całkiem ok. Ale już go dziś nie skończę. I że wrócił mój ojciec z działki - nie w humorze. Ale po alkoholu on rzadko kiedy jest w humorze. Tylko nie wiem co mu dziś odwaliło. Chyba za wszelką cenę musiał pokazać, kto tu rządzi... Wpadł do pokoju i zaczął się do mnie dowalać i czepiać. Jak zwykle, że bałagan. I czepia się i mi gada. Dla świętego spokoju już nic nie mówiłam. Choć gotowało się we mnie. No ale potem sobie poszedł. Zasrany cały wieczór. A jakby tego było mało, to wstałam i zaczęłam sprzątać... Dla świetego spokoju. Niby większość posprzątana na biurku. A co ze mną? Nie dość, że nie mam już poczucia własnej wartości, to jeszcze moja duma cierpi... A właściwie jej strzępki... Ostatnio znalazłam na internecie takie małe japońskie laleczki, z których każda przedstawała jakąś cechę charakteru. Przeczytałam wszystkie i zastanawiam się, jaką ty cechę byś dla mnie wybrał? Ja nie umiałam wybrać dla siebie ani jednej. Każda wydawała mi się w moim przypadku albo nie do końca prawdą, albo kompletnie daleką od prawdy. Później, wracając z pracy jeszcze się nad tym zastanawiałam. I teraz co: brak dumy, poczucia własnej wartości, pozytywnych, dobrych cech. Jaka ja jestem? Kompletnie nijaka.... W środku siebie widzę tylko ciemność....
Jeszcze ten nasz niedawny problem - niby się rozwiązało wszystko pomyślnie. Niby jest dobrze, ok. Ale ja jakoś chyba nie do końca jestem przekonana. Pewnie przesadzam. Nawet na pewno. Mam nadzieję. Ale mimo pomyślengo rozwiązania nie potrafię zaznać spokoju. Może taki po prostu gorszy dzień... Ale nie daje mi to spokoju. I sama myśl o tym - cała od razu się spinam. W głowe najczarniejsze myśli. A co będzie, gdy w przyszłości to się stanie? Ja już teraz, gdy o tym pomyślę, bardzo źle to znoszę psychicznie. A co potem? Teraz na myśl o tym nie do końca sobie radzę. Choć póki co panuję jeszcze nad sobą. Bo wiem, że teraz jest ok. I staram się o tym jakoś bardzo poważnie nie myśleć, nie roztrząsać tego. Najbardziej mi zależało, żeby Ci o tym powiedzieć. Bo to męczy mnie najmocniej. Chciałam usłyszeć, że po co się martwię, że wszystko przecież jest ok. Że mam się uspokoić i nie denerwować...
Nie usłyszę nic.
B.
Użytkownik theskywalker
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.