zbudowaliśmy coś z niczego. postawiliśmy to miasto na niestabilnym gruncie. wbrew przepisom, wbrew rozsądkowi.
chcieliśmy w nim zamieszkać mając świadomość, że kiedyś runie razem z nami.
runęło, zanim się tam wprowadziliśmy. zanim rozgościliśmy się na dobre.
oh, może to i dobrze, nie daliśmy sobie szansy bardziej się zakochać, nie daliśmy sobie szansy uzależnić się od siebie jeszcze bardziej. przerwałeś to, może uniknęliśmy większego bólu pod gruzami miasta.
czasami mam w głowię scenę, jak widzę Cię po raz kolejny na lotnisku i rzucam Ci się na szyję. czasami widzę, jak się droczymy, leżymy razem i trzymamy za ręcę. głaskam Cię po dłoni. czasami czuję, jak gładzisz mój policzek, jak całujesz mnie po szyji. czasami zasypiam na Tobie. czasami widzę Cię na skype. siedzisz w kuchni. stoisz przy balkonie, palisz papierosa.
czasami słyszę Twój głos. czasami widzę, jak wskazujesz na moje kciuki i pytasz, co to za blizny.
często nie wiem czym to wszystko było.
nie tęknię ani nie cierpię.
ciekawa jestem jak jest u Ciebie.
I can't save us, my Atlantis, we fall, we build this town on shaky ground
I can't save us, my Atlantis, oh no, we build it up to pull it down.
Inni zdjęcia: Rafa koralowa bluebird11Na tle bombek patkigdNa tle choinki w Toruniu patkigd... maxima24... maxima24Kooocham patusiax395... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24