photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 MARCA 2016

 

 

 

Byłam kiedyś w tym miejscu, w którym ludzie nie żyją. W którym wątpią.

Byłam w miejscu, w którym ogrzewałam zmarznięte dłonie przydługim rękawem swetra. Byłam w miejscu, w którym ukrywa się łzy w autobusie przykładając twarz do szyby. Byłam w miejscu, w którym nie potrafiłam wyjść z domu i po prostu w nim zostawałam, nie zważając na obowiązki i zajęcia. Płakałam na wykładach, na ćwiczeniach, w sklepie, na spacerze, przemierzając chodniki wśród kamienic. Płakałam w domu, w łóżku, w łazience, w kuchni, gotując wodę na herbatę. Płakałam nocami i dniami. A potem tępiałam. Potem chodziłam jak zjawa. Snułam się martwo ze słuchawkami w uszach. Przeżywałam dni. W cierpieniu. Myśląc tylko czy to się kiedyś skończy.

Byłam w miejscu, w którym chciałam uciekać. Jak najdalej i gdziekolwiek. Byle nie być tutaj.

Jedyną szansę na poprawę widziałam właśnie w ucieczce.

Byłam tą osobą, która wątpi w słowa będzie lepiej, jeszcze wszystko się zmieni, nie umrzesz samotnie. Umierałam samotnie każdego kolejnego dnia.

Byłam tą osobą, która nienawidzi siebie i widzi w sobie wyłącznie wady. Będąc szczupła i drobna katowałam się dietami, osiągając upragnione 44 kilogramy. I nawet mimo tego, nienawiść nie malała, a wady nie znikały. I ciągle brzydziłam się sobą.

Byłam osobą całkowicie samotną i odrzuconą ze społeczeństwa. Nie było dla mnie miejsca.

I naprawdę nie widziałam cienia nadziei na poprawę.

I wiecie co?

I wszystko się zmieniło.

 

Moje tkwienie w tym miejscu trwało odkąd skończyłam podstawówkę, czyli dziewięć lat. Trzy lata gimnazjum, trzy lata liceum i trzy lata studiów (chyba najgorszy okres). Kolejne porażki, kolejne rozczarowania, odrzucenia, złamane naiwne serce, obojętność, apatia, destrukcja, depresja, alienacja, aspołeczność, wyobcowanie, samotność i zdziczenie. Tymi słowami mogę podsumować te dziewięć lat. Zresztą, ten kto natknął się wcześniej na ten pożal-się-boże blog doskonale wie, o czym mówię.

 

Teraz ważę jakieś 10 kilogramów więcej (tak, naprawdę). Nie mam już nóg jak zapałki i względnie płaskiego brzucha. Moja twarz jest jeszcze bardziej pucołowata niż była, włosów mam dwa razy mniej (poddałam się po latach nieustannej walki z ich stanem i wypadaniem). I wiecie, nawet mimo tego, pierwszy raz w życiu nie przejmuję się. Nie załamuję. Nie katuję. Nie cierpię. I mam o wiele mniej kompleksów niż miałam wtedy, kiedy wyglądałam lepiej. Bo byłam nieszczęśliwa.

Byłam.

 

Ostatni raz płakałam dwa tygodnie temu. Ze szczęścia. Patrząc na jego zamknięte powieki, spokojny wyraz twarzy i rozczochrane czarne włosy w nieładzie. Kiedy zasypiał obok mnie. Człowiek.

Który mnie pokochał. Który chce być przy mnie.

 

Byłam jednym z tych żałosnych ludzi, którzy wpisują w google mam 22 lata i nigdy nie miałam chłopaka. I naprawdę nie widziałam żadnych szans na zmianę mojej sytuacji.

 

Wszyscy, którzy tkwicie jeszcze w tym miejscu. W tym jakimkolwiek złym miejscu.

Uwierzcie mi. (ja tak bardzo nie wierzyłam)

Będzie lepiej. Wszystko się zmieni.

 

 

I've been searching for so long

Now I'm chasing the shadows away

I've been trying, yes I tried to find my way

No more crying in the make or break decade

There were times when I was down

There were times I felt so low

My whole life just seemed to be

 

A senseless quest for energy

 

Love comes always unexpected

Love strikes blind and undircted

Love is the answer

Love is all we need my friend

now you came and changed the wheather

 

now i wanna live forever

 

Komentarze

anthrophobia Udało Ci się!
31/10/2016 19:38:51
intangibility Bardzo szczery wpis i bardzo piekny. Gratuluje wygranej i zycze jeszcze wiecej sily i szczescia! :*
19/03/2016 9:38:58