photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 MAJA 2016

 

 

Coraz częściej widzę bażanty. Wypatruję ich w drodze do pracy, między drzewami na zboczu. Widzę, jak stoją w blasku słońca, ich pióra iskrzą się złotem i brązem, głowa migota niebieską zielenią. Stoją dumnie, niewzruszone przejeżdżającymi autobusami. Czasem są bliżej drogi, a czasem dalej. Ale wiem, że one tam są. I że jeśli będę ich szukać, to zazwyczaj je znajdę.

...Siedziałam tam i znowu to czułam. Wszystkie najgorsze uczucia. Powróciło to, co było już tylko wspomnieniem. Wyobcowanie, odrzucenie, niedopasowanie. Że mogłabym zniknąć, i nikt by tego nie zauważył. I chciałam zniknąć.

Wstałam i odeszłam. Szłam opatulona w Twoją czarną kurtkę, która sięga mi do kolan, ścieżka prowadziła nad urwisko, zamierzałam tam usiąść i wpatrywać się w turkus wody, w piękno tego miejsca, które zmienili w miejscówę na grilla i upijanie się, pełne walających się w krzakach butelek i puszek. Ale złapałeś mnie. Złapałeś, odwróciłeś i mocno przytuliłeś, a kiedy pytałeś co się dzieje, zaczęłam płakać.

I tam był wtedy bażant. I chciałam, żebyś Ty też go zobaczył. I skradaliśmy się, żeby podejść bliżej, ale on uciekał. A potem wracał. I znowu był w zasięgu mojego wzroku.

Staliśmy nad urwiskiem pod fioletowym niebem, kiedy słońce schowało się już za horyzont. Trzymałeś mnie w ramionach, turkus wody ciemniał, a nad nim latały nietoperze.

Bażant odleciał.

 

To już pora, żebyśmy i my stamtąd odeszli.