trzymam na kolanach fioletowe tulipany. przez szybę wdziera się słońce, rozświetla moje spłowiałe już włosy do koloru jaskrawej, złotej miedzi. zwracasz na to uwagę. mówisz, jak ładnie to wygląda.

za oknem piętrzą się pagórki, iskrzące się bielą. tak pofałdowane tereny, których brak mi w sercu miasta. wędruję wzrokiem to na zewnątrz, to na tulipany, na swoje dłonie i kolana, to na Ciebie za kierownicą, to na drogę przed nami. uszu dobiega Pink Floyd - High Hopes z pendrive'a Twojego taty.

czuję, jak bierzesz moją dłoń w swoją i kładziesz na lewarku. kiedy zmieniasz biegi, to razem ze mną.

zatrzymuję się w tej chwili, chłepcę ją, spijam, rozkoszuję się nią jak tylko mogę. zatrzymuję czas.

tulipany kwitną piąty dzień na moim biurku, w przeźroczystej szklanej butelce, imitującej wazon.

uczucia do Ciebie rozsadzają mnie od środka.

kocham.