nie potrafię znaleźć granicy między snem, a rzeczywistością. wydaje mi się, że przeżywałam naprawdę. z trudem przychodzi oddzielenie tych dwóch światów. kiedy już udaje mi się choć trochę ustalić, co było czym, obserwuję u siebie znaczne obniżenie nastroju.
jak pogodzić się z tym, że naprawdę nic sie nie działo.
słony smak w kącikach ust, a na policzkach ciepłe muśnięcie łez. milczę patrząc pusto na niekończącą się drogę. wizualizuję wypadek, czuję jak kawałki zgniecionego samochodu wbijają mi się w pas, dzieląc moje ciało na dwie części. nie wiem dlaczego często mam w głowie wypadki. wtedy nie musiałbyś już rozrywać mnie na strzępy. nikomu już bym nie przeszkadzała.
nie wiem, czy bardziej nienawidzę jego czy siebie. ale jego nienawiść musi być jakoś uzasadniona. musi mieć jakieś podstawy. muszę być człowiekiem naprawdę do niczego i tak sie też czuję.
nie wiem czemu to piszę, w tym świecie nie wolno pokazywać nienawiści do samego siebie. trzeba zgrywać człowieka pewnego, szczęśliwego, w pełni akceptującego swoją osobę. narzekaniem nic sie nie zdziała, tylko odepchnie sie od siebie ostatnie osoby, które jeszcze to znosiły.
to takie proste. przecież sama nie przepadam za otoczeniem takich osób.
potrzebuję przeciwności.
kogoś kto mnie wyciągnie z tego miejsca.
błędne koło. i tak muszę się zmienić.
albo zniknąć.
wybór należy do ciebie.
Inni zdjęcia: 661. naginiiiNa tle jeziora coooooooneJa coooooooneMoja 18 cooooooone:* coooooooneNa zamku coooooooneNa działce coooooooneJa coooooooneJa nacka89cwa:) nacka89cwa