Nie mam czasu ani siły żeby tu pisać. Totalny zapierdol ostatnio. W pracy dokładają mi godzin i mam już na maksa dosyć ciągłych zmian w grafiku bez ustalania tego ze mną. Dobrze, że moje dni w Biedrze są już raczej policzone. W marcu zamierzam wyjechać do Holandii na ogórki. Może brzmi śmiesznie biorąc pod uwagę, że za miesiąc bronię tytuł magistra, ale jest w tym sens. W Holandii zarobię tyle ile na ten moment nigdzie nie zarobiłabym w Polsce. A za tą kasę będę mogła na spokojnie zrobić sobie jakiś kurs albo kilka. Ogólnie muszę w tym tygodniu skończyć pisanie pracy magisterskiej. Zostawianie tego na ostatni moment to nie był dobry pomysł, ale w sumie wiem, że nie potrafię inaczej. Trochę lipa, że lato mi minęło, a ja nie nacieszyłam się nim wcale. Zamierzam sobie odbić we wrześniu. Nie będę wtedy chodziła do pracy bo już wszystkie godziny wyrabiam w lipcu i sierpniu, praca będzie napisana, a do obrony nie zamierzam się jakoś przygotowywać. Czuję się lekko zagubiona wobec tego, że mam 26 lat, kończę studia, mam powalone życie prywatne i nie wiem co chcę robić w życiu. Ale staram się zachować spokój. Wiem, że niedługo będę mogła oddać się jodze, medytacji, gotowaniu, pisaniu książki, szydełkowaniu, rozwijaniu się. Z drugiej strony boję się, że kiedy spadnie na mnie nagle tyle wolnego to zamiast robić wszystko będę robić nic. By the way zamierzam sobie zrobić stemple ziołowe do masażu :-D muszę zamówić jakąś lnianą tkaninę i zioła. W ogóle chcę wypróbowywać różne masaże, i na kimś, i na sobie, w sensie chodzić na masaże i zbierać doświadczenia. Podobno całkiem nieźle masuję więc może warto iść w tym kierunku.