To niebywałe... Że ja jeszcze zyję.
Moi mili... Nie wierzę, że to piszę, ale naprawdę jeszcze istnieję. Żywa, całkowicie kolorowa, nie blada, nie zimna, czasami nawet leciutko uśmiechnięta...Tyle się pozmieniało. Jedno na lepsze, drugie na tragiczne... Ale nie poddałam się. Dzięki temu nie jestem sama. Mam obok siebie kogoś, od niedawna, kto kocha mnie tak, jak ja kocham. Żyję, bo ten ktoś jest obok mnie. Mężczyźni są silni, ja wiem. Jednak coś mi mówi, że On przestałby być silny, gdybym ja się poddała...Dlatego żyję i chyba będę żyć dalej. Walka jest teraz cenna...
Tęsknię. Nie uwierzycie mi, ale tęsknię. Jednak tak trudno jest w tych czasach oddychać pełną piersią i robić to, co pragnie się robić. Nie zapominam o Was... Nigdy. Tylko czasami nie nadążam oddychać zdrowo i żyć, tak, jak zawsze chciałam to robić...
Co u Was....? Powiedzcie mi...!
Całuję Was serdecznie...