"Nasze oczy, porażone blaskiem słońca, powoli przyzwyczaiły się do półcienia panującego wewnątrz i wtedy zobaczyliśmy...
...Pośrodku budynku, częściowo zniszczonego bombardowaniem, otwierała się szeroko dziura. Bomba, która przebiła tu kopułę dachu, zawaliła także i podłogę, otwierając ogromną głęboką czeluść targowych piwnic i podziemnych magazynów. W jej głębi leżały stosy ludzkich ciał. Światło słoneczne przebijało tu przez kolorowe szybki okien ciemnożółtą poświatą barwiąc upiornie dziesiątki twarzy skrzywionych grymasem bólu. Wokół dołu lepiło się od gęstej mazi krwistego błota, pachniało słodkawo, drażniąco, do wymiotów. Jak okiem sięgnąć, na betonowej płaszczyźnie całej hali czerniały nieruchomo leżące ciała w ciemnych skrzepach krwi.
(...)
- Wer spricht deutsch? (Kto mówi po niemiecku?)- zapytał podchodząc do nas gruby podoficer.
Z grupy wysunął się młody człowiek o smagłej cerze i żywych ciemnych oczach. Na chwilę wzrok Niemca zawisnął na nim badawczo.
- Na ja, gut. Jetzt bist du Kapo. Verstanden? (No tak, dobrze. Teraz jesteś kapo. Zrozumiano?) - spytał wolno oddzielając wyrazy.
- Jawohl (Tak jest) - krótko odparł człowiek potakując głową.
Podoficer uśmiechnął się nieznacznie.
- Also, Kapo, sag den Leuten, sie brauchen keine Angst zu haben. Nicht mehr pyk, pyk (A więc, kapo, powiedz ludziom, że nie muszą się bać. Nie będzie "pyk, pyk") - tu wskazał wymownie na pistolet schowany w kaburze energicznym gestem przeczenia. - Hier muss schnell sauber sein (Trzeba tu szybko posprzątać) - dodał - alle Leichen weg (Wszytkie trupy precz) - drinnen do dżura (Do dziury)- wskazał na czerniejący potworny dół.
Kapo przetłumaczył nam jego słowa. Niemiec uważnie śledził nasze twarze.
- Nichts kaputt (Nikt nie zginie) - dodał potwierdzając słowa hałaśliwym śmiechem. Odkręcił się teraz wolno i odszedł w stronę siedzących żołnierzy.
Ruszyliśmy więc połączeni w dwójki w kierunku najbliższych zwłok, ale zmasakrowane ciała, całe oślizłe od krwi, budziły odrazę. Ktoś wyciągnął z kupy porozrzucanych rzeczy kawałki płótna czy bielizny owijając sobie nimi ręce. Szybko zrobiliśmy to samo. Tak zabezpieczeni schylaliśmy się po zwłoki. Krótka wędrówka na brzeg wyrwy i rozbujane ciała leciały w dół staczając się po spiętrzonym stosie zwłok. Pracowaliśmy w milczeniu, z rozpaczliwym wstrętem. Szmaty na rękach szybko przemiękały obejmując czerwoną mazią ręce aż po łokcie. Odrzucaliśmy je teraz bezużyteczne, tylko zawadzające w pracy.
Krew, wszędzie krew, na rękach, spodniach i ciele.
(...)
Na jedną sekundę pociemniało mi w oczach i musiałem ręką złapać się wózka, aby nie upaść. W zbitej kupie zwłok mignęła mi twarz i ubranie ojca. Rozpaczliwym wysiłkiem odwróciłem głowę trupa - ale twarz mimo podobieństwa była obca."
/ Verbrennungskommando Warschau / Tadeusz Klimaszewski
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
26 MAJA 2025