photoblog.pl
Załóż konto

 

[KL Buchenwald]

 

 

"Pewnego dnia po pracy, przez głośnik na bloku 37, usłyszałem głos, który wywołał mój numer 11530. Miałem zgłosić się przy bramie obozowej. Kto nie był w obozie, nie ma pojęcia, co przeżywa więzień, wywołany do stawienia się u esesmanów. Pełen obawy i strachu poszedłem. Nie było innego wyjścia. Przy bramie zameldowałem się wartownikowi SS, który zaprowadził mnie do izby, gdzie przy biurku siedział jakiś esesman. Po zameldowaniu po niemiecku więzień numer 11530 melduje swoje przybycie esesman pokazał mi list, który trzymał w ręce. Nogi zadrżały pode mną, myślałem, że to już koniec (wiedziałem już wtedy, że moi koledzy nie żyją). Mężczyzna wyjął zdjęcie mojej żony z dzieckiem na ręku (córka urodziła się 31 marca 1942 roku, jak byłem już w obozie) i pokazał mi. Spytał, kto to jest. Powiedziałem prawdę. Myślałem, że dostanę list i zdjęcie, liczyłem na dobry humor esesmana. Nic takiego się nie stało. Podarł list i zdjęcie. Kazał mi się położyć na stołku i wymierzył mi na gołe siedzenie 25 bykowców. Musiałem jeszcze liczyć i nie pomylić się, bo bicie zaczęłoby się od początku. Potem musiałem odmeldować się i udać na blok. Przez kilka dni nie mogłem siedzieć ani chodzić."

 

 

/ Więzień numer 26895 wspomina / Czesław Owczarek

 

Dodane 3 GRUDNIA 2023
290