Na zdjęciu list wysłany przez jednego z więźniów KL Auschwitz (Piotr Kłosek, nr obozowy 21 712. Według informacji przybył do obozu 16.10.1941 roku, zginął 15.04.1942 roku w Auschwitz).
"Ich bin gesund und fühle mich gut" (Jestem zdrowy i czuję się dobrze)- to standardowa "formułka" umieszczana w listach więźniów. Więcej o listach w artykule na stronie Przystanek historia: https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/cenzura/63990,Listy-z-innego-swiata.html - zachęcam do lektury.
"Każdy więzień, zdrowy czy chory, umierający nawet, mógł napisać tylko, że jest zdrowy. Właściwie każdy z nas przez cały czas był głodny, każdy przechodził chorobę głodową, która objawiała się w różny sposób u różnych ludzi. Gdy jedni ciągle szukali czegoś do jedzenia i jedli wszystko, co znaleźli (korzenie roślin, zgniłe warzywa, surowe obierki ziemniaków, fusy z kawy, spleśniały chleb itp.), drudzy ssali palce, a zdarzało się nawet, że pili własną krew.
(...)
Zdarzało się czasem, bardzo rzadko, że zorganizowało się większą ilość jedzenia. Wtedy więzień zjadał to wszystko od razu, a to kończyło się dla niego śmiercią. Żołądek odzwyczaił się bowiem od jedzenia do syta.
Codzienną myślą każdego więźnia było jedzenie. Do tej pory, już po powrocie z obozu, nie mogę patrzeć na marnotrawstwo jedzenia. Nie ma dla mnie potrawy, której bym nie lubił, pozostawił nie zjedzoną na talerzu, wybrzydzał, że niedobre, że nie będę tego jadł. Najbardziej mnie denerwuje, jak widzę masy nie zjedzonego chleba, wyrzucane na śmietnik."
"Głód, byle jakie jedzenie, brak witamin, doprowadzały ludzi do strasznej choroby awitaminozy flegmony. Maleńkie zadraśnięcie czy zadrapanie prowadziło do rozszerzania się rany. Ciało gniło, a rana w warunkach obozowych nie goiła się. Widziałem u Janka Mozdorfa z Poznania całą jedną nogę od stopy do biodra pozbawioną naskórka, z gnijącymi mięśniami (Janek został rozstrzelany na bloku 11). Jurek Hans z Pabianic miał na jednej nodze w okolicy kostki tak dużą ranę, że widać było, jak ścięgna poruszały kości, a mięśnie i skóra były całkowicie przegniłe. Rany te okropnie cuchnęły. Kiedy Jurek poszedł na opatrunek na izbę chorych Krankenbau, został zabity zastrzykiem fenolu w serce. Widziałem go później w piwnicy bloku 28, między trupami."
"Durchfall - krwawa biegunka, to jedna z ciężkich chorób obozowych, rezultat warunków w jakich żyliśmy. Ubrania zanieczyszczone, ciała brudne, śmierdzące koce, łóżka, sztuby, sale, korytarze. Ubikacje w dzień zamknięte, w nocy brak wody, a tu z człowieka ciągle się leje. Trzeba sobie wyobrazić ludzi, idących do pracy w śmierdzących, sztywnych ubraniach, nie umytych. Jedyny ratunek na biegunkę w warunkach obozowych, to nie jeść przez kilka dni. Ale nikt nie był w stanie nie jeść i nie pić, skoro każdy ciągle był głodny, a ciało miało podwyższoną temperaturę. Bardziej wytrzymali na głód, w czasie pracy piekli na węgiel chleb lub drewno i to jedli."
"Następna obozowa plaga to wszy. Tysiące, miliony tych insektów gnieździło się w naszych ubraniach, kocach, siennikach, spacerowały po podłodze, po alejkach na powietrzu. Wszędzie było ich pełno. One to wywoływały chorobę tyfus. Nie było prawie więźnia, który by na nią nie zachorował. Temperatura ciała była bardzo wysoka, przekraczała 40 stopni, wyczerpany organizm był podatny na choroby. Ja również poddałem się chorobie. 26 czerwca 1942 roku byłem taki wyczerpany i miałem tak wysoką temperaturę, że było mi wszystko jedno, co się ze mną stanie. Koledzy zaprowadzili mnie na "rewir", do szpitala obozowego i tam mnie przyjęto. Położono mnie na łóżku, na którym leżał już jakiś chory na tyfus. Pamiętam tylko, że nie musiałem iść do pracy ani na żaden apel i mogłem spać i spać. Leków ani ja, ani inni nie otrzymywaliśmy. Moje jedzenie jedli koledzy, którzy byli na drodze do wyzdrowienia. Miałem szczęście, organizm sam przezwyciężył chorobę. Kryzys minął, a ja po kilku dniach zostałem wypisany ze szpitala na blok i skierowany do pracy."
W czasie mojego pobytu w szpitalu obozowym, zjawiła się komisja esesmanów, która, aby opróżnić szpital dla nowych chorych, wybrała część pacjentów. Ci wybrani, nago lub tylko w koszuli, ładowani byli do auta i wywożeni do Brzezinki, gdzie kierowano ich od razu do gazu. Niektórzy nie zdawali sobie sprawy z tego, co się z nimi dzieje. Byli jednak tacy, którzy przeszli już kryzys i byli prawie zdrowi. Znany mi jest wypadek, jak z samochodu, załadowanego nagimi więźniami, zdrowi koledzy wykradli jednego mężczyznę z transportu warszawskiego i zaopiekowali się nim na bloku. Mnie się wtedy też udało. Nie zostałem wybrany do gazu."
/ Więzień numer 26895 wspomina / Czesław Owczarek
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
2 dni temu