Na zdjęciu Czesław Owczarek - nr obozowy 26 895.
[Więzienie w Łodzi na ul. Sterlinga]
"Znalazłem się w celi numer 12, około godziny 22:00. Wachmistrz otworzył drzwi celi i, dając kopniaka, wepchnął mnie do środka. Upadając nawet się nie potłukłem, bo upadłem na czyjeś ciało. Padło kilka przykrych słów pod moim adresem, ktoś kazał mi usiąść na kiblu (metalowa beczka zakryta pokrywą do załatwiania potrzeb fizjologicznych). Zaduch, smród, ciasnota to warunki panujące w pomieszczeniu, w którym się znalazłem. Padły pytania od leżących pokotem na podłodze ludzi: skąd jestem, jak się nazywam, za co zostałem aresztowany, ilu ze mną aresztowano, kim jestem z zawodu itd. Moja pierwsza noc spędzona na kiblu była nie tylko męczarnią, ale ciągłym wstawaniem, gdyż co chwilę ktoś podchodził, aby się załatwić.
(...)
Rano, gdy oczy przyzwyczaiły się już do półmroku, zobaczyłem całe pomieszczenie. Cela, tzw. dwójka, mieściła ponad 20 ludzi. Na podłodze po jednej stronie leżeli mężczyźni na jednym boku, wyciągnięci, z ubraniem pod głową. Po drugiej stronie siedzieli ludzie jeden przy drugim, ze skurczonymi nogami. Ci już wyciągnąć się nie mogli. Wysoko pod sufitem znajdowało się małe, zakratowane okienko. W celi tej podczas mojego tam pobytu (8 miesięcy) było najwięcej 26 więźniów. Podczas upałów ludzie mdleli tu z braku powietrza, gorąca i wyczerpania."
[KL Auschwitz]
"Po przepracowaniu kilku dni w tak trudnym komandzie (niwelowanie terenu), mieliśmy dość. Gdy dobierano nowych, jeszcze w miarę silnych więźniów do pracy w nim, ja i Tadek udawaliśmy prawie nieżywych. Leżeliśmy na ziemi i mimo kopniaków, nie wstawaliśmy. Komando poszło do pracy, a my poleżeliśmy jeszcze trochę i tak udało nam się trochę odpocząć. Po rannym apelu dołączyliśmy do komanda, które budowało drewniane baraki. Praca była równie ciężka, ale później się wychodziło i wcześniej wracało. Niwelowanie gruntu, nie tak gliniastego jak na Bunie, zestawianie ścian baraków było łatwiejsze. Za to kapo Golus ze Śląska i jego Vorarbeiter, to byli sadyści. Bili i zabijali cały dzień. Pamiętam, jak pewnego dnia kapo Golus zawołał do siebie jednego Żyda, któremu złamał rękę i kazał pracować do wieczora. Ten nieszczęśnik, mimo bólu pracował jedną ręką do samego końca. Po pracy, kiedy już szykowaliśmy się do domu-obozu, kapo przywołał go, kazał mu się położyć na ziemi. On i jego pomocnik położyli nieszczęśnikowi łopatę na szyi i jeden z jednej strony, drugi z przeciwnej, weszli na łopatę i go zadusili."
/ Więzień numer 26895 wspomina / Czesław Owczarek
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
22 godz. temu