[Oranienburg]
"Tego dnia po południu dostałem paczkę z żywnością, przyniósł mi ją esesman i rzucił na koc. W każdej prawie paczce, jakie otrzymywałem co miesiąc od rodziny, było trochę suszonej kiełbasy, trochę boczku wędzonego i suche bułki. Paczki te ratowały nam życie. W sumie waga paczki nie mogła wynosić więcej niż 1 kilogram. Nie było to dużo, ale dzięki nim wielu z nas przeżyło to piekło na ziemi. Po przejrzeniu paczki postanowiłem, choć z bólem serca, oddać boczek wędzony esesmanowi, który miał nadzór nad naszym blokiem w rewirze. Kiedy po 2 godzinach przyszedł do nas, aby jeszcze coś zapisać, poprosiłem go do siebie i dałem mu ten boczek, którego nie było chyba więcej niż 1/2 kilograma. Zabrał i poszedł, ale przed wieczorem wrócił do mnie i powiedział, żebym zabrał swoje manatki oraz pościel i przeszedł na drugą salę. Tak łatwo mu powiedzieć - przeszedł, kiedy ledwo żyję. A jednak wstałem, ale przy jego pomocy i poszedłem do drugiej sali. Leżeli na niej chorzy więźniowie, ale już zdrowsi. Mogli chodzić i jeden drugiemu pomagał w podawaniu jedzenia, względnie innych rzeczy. Kiełbasę suszoną z sucharami, jakie miałem z paczki, podzieliłem pomiędzy kolegów sąsiadów, dzięki czemu mnie, nowego przybysza na tej sali, zaraz lepiej zaczęto traktować. Widząc to, poczułem się lepiej i nie tak beznadziejną widziałem przyszłość. Na drugi dzień po tych moich przenosinach dowiedzieliśmy się, że z tej sali, na której byłem, ubiegłej nocy wszystkich wywieźli do krematorium. A więc 1/2 kilograma boczku uratowało mi życie! Jak wielka okazała się wartość tego kawałka boczku!"
"Po przepracowaniu jeszcze 2 dni na bloku, kazano mi przejść do małego obozu, skąd z przebywającymi tam więźniami miałem być wysłany transportem. Po przyjściu z blokowym, który mnie tam prowadził, na miejsce, zobaczyłem, że wszyscy więźniowie czekający na transport to albo bardzo chorzy, albo kaleki. Przeraziło mnie to strasznie, bowiem już nie było żadnych wątpliwości, że wywiozą nas do krematorium. Widocznie miejscowe jest przepracowane albo w remoncie, więc wysyłają nas dalej.
Blokowy pozostawił mnie i poszedł, a ja ze strachu aż dostałem drgawek i ni stąd ni zowąd zaczął mnie boleć prawy bok i to chwilami tak strasznie, że aż wyłem z bólu. Mowy nie było, bym mógł cokolwiek jeść. Przeleżałem więc na pryczy całą noc. Błagałem Matkę Boską o śmierć... byle jak najprędzej.
Rano drugiego dnia przyszło 2 esesmanów, aby wszystkich spisać. Jednym z nich był ten, któremu dałem boczek. Kiedy podeszli wyjęczałem mu, że nie mogę się ruszyć, gdyż tak strasznie boli mnie prawy bok. Pogadali ze sobą i nie zostałem zapisany. Najwidoczniej jeszcze boczek działał."
/ Wspomnienia / Mieczysław Kornacki -> (/ Poza granicą nienawiści / Adam Piotrowski, Mieczysław Kornacki)
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
26 MAJA 2025