Mauthausen, Steinbruch Wiener.
DROGA DO OBOZU
Mieczysław Staner:
"W końcu wiosny 1944 zaczęto likwidować Płaszów. Najpierw wywieziono wszystkie kobiety do Auschwitz, a dwa dni później znalazłem się z ojcem w transporcie do Mauthausen.
Jechaliśmy tam trzy dni i trzy noce. Stłoczeni w wagonach towarowych jak cielęta, na stojąco, musieliśmy robić pod siebie. Smród. Jechaliśmy bez wody. Ludzie umierali w tych wagonach, stojąc, podtrzymywani przez innych. Nie było ich nawet gdzie położyć.
PIERWSZE DNI
Stanisław Leszczyński:
"Spaliśmy bezpośrednio na podłodze, trepy kładło się pod głowę. Koców tam było tyle, co kot napłakał, postrzępione, bo każdy je wydzierał. Zbierali nas w rzędach i potem na raz dwa trzy mieliśmy się kłaść - jeden rząd w jedną stronę, drugi odwrotnie, tak że zawsze miałem nogi swojego sąsiada przy twarzy. I trzeba było położyć się na boku, bo nie było miejsca, żeby na plecach czy na brzuchu.
Jak już się poukładaliśmy, to nie było miejsca na przejście. Były tylko wąskie przejścia między rzędami, które w ciągu nocy ulegały likwidacji, bo jeden do drugiego trochę się poprzesuwał. A wszyscy poprzeziębiani, pęcherze były pełne. Rozpoczęły się już też głodowe biegunki, zakażenia układu pokarmowego.
W nocy wychodzili do latryn i po drodze często nie wytrzymywali, siusiali na tych leżących. Każdy się bronił, walił trepami, robił się jeden wielki tumult. Od czasu do czasu, zwłaszcza że były krzyki, blokowy zapalał światło i walił, bił, żeby cisza była. I tak każdej nocy. Bałagan, przepychanie, krzyki w różnych językach, przeważnie polskim i francuskim. Takie upodlenie wszystkich więźniów. Byliśmy traktowani jak zwierzęta."
Stefan Rzepczak:
"Byliśmy na kwarantannie i chodziliśmy do kamieniołomów po kamienie do budowy dalszego obozu. Dwa razy przed obiadem, dwa razy po obiedzie. Droga odbywała się przez pierwszy lager, przez bramę główną w lewo, przez bramę górską, do tak zwanych schodów śmierci, które schodziły w głąb kamieniołomów, gdzie brano kamienie rwane przez specjalne komanda młotami pneumatycznymi. Te kamienie każdy musiał brać na plecy i nieść 186 schodów do góry.
Przed schodami stała kontrola, która sprawdzała, jaki kamień ma więzień. Jeśli za mały, kazano mu go zrzucić i dobierano taki 60-70 kilo. Więzień z tą kostką wchodził na kilka, kilkanaście schodów, na ile mu sił starczyło. Zataczał się, spadał, zrzucał kamień, potrącał więźniów, którzy zostali poranieni lub zginęli i nieśli ich do krematorium."
/ Ocaleni z Mauthausen/
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
5 godz. temu