photoblog.pl
Załóż konto

GŁÓD

 

Kazimierz Pieńkos:

"Kiedyś Niemcom przyszło do głowy, aby w czasie alarmu wypędzić nas na łąkę koło obozu. Siedzieliśmy na trawie, był kwiecień, wszystko zaczęło kwitnąć.
Jak więźniowie odeszli, to zostało gołe pole bez trawy. Zjedli ją... Ja też jadłem. Nauczyłem się nawet rozróżniać, która trawa jest słodka, a która piecze - każda z nich miała swój smaczek."
(Gusen I)

 

Henryk Czarnecki:

"Głód był straszliwy. Liście, korę z drzew ludzie jedli. Tego pragnienia jedzenia nie da się opisać. To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć. Mogę dzisiaj dzień, dwa, trzy nie jeść, jestem głodny, ale to nie jest to, co czułem będąc w obozie. To zupełnie inne odczuwanie."
(Redl-Zipf, Ebensee)

 

 

Zygmunt Piotrowski:

"Czasami organizowałem sobie dodatkowe jedzenie w ten sposób, że na przykład znajomemu, który pracował w biurze, prałem w niedzielę koszulę, cerowałem skarpetki. Był czas, że w niedzielę miałem nieraz cztery albo pięć misek zupy. Ale i tak byłem głodny."
(Mauthausen-Gusen)

 

 

Zygmunt Piotrowski:

"Śmierć nie robiła na nas wrażenia. Ja z trupem spałem przez trzy dni, w jednym łóżku leżeliśmy. Po to, żeby jego miskę zupy dostać, jego kawałek chleba. Szedłem po jedzenie i mówiłem, że mam dwie miski, jedna dla kolegi, który razem ze mną śpi. A ja się jego miską zupy pożywiłem. Dopiero, jak przyszedł obchód, zauważyli, że nie żyje. "No, przecież przed chwileczką jeszcze z nim rozmawiałem!". Tak nas nauczono. Po trupie brata, bylebym wyszedł na wolność...
(Mauthausen-Gusen)

 


Stefan Biegas:

"Załamało się wszystko. Transporty były rozbite, żywność nie dochodziła. Fabryka już przestała pracować, wywozili z hal maszyny. Dostawaliśmy miseczkę wytłoczyn z buraków na dzień. Chleb, jak przyszedł, to cały spleśniały. Aż płakać się chciało. Ale się jadło."
(Gusen I)



 / Ocaleni z Mauthausen/

 

Dodane 24 LIPCA 2013
353