photoblog.pl
Załóż konto

farewell Ozzy O.

To zdjęcie w całej swojej nieudolności jest dokładnie takim hołdem dla Ozzyiego jaki chciałabym mu oddać.

 



~*~

 

 

To zdjęcie też nie jest przypadkowe.
Peak mojego bratania się z Black Sabbath padł na rok 2015, pewnie wtedy weszłam w posiadanie tej koszulki i wtedy nagminnie dodawałam na fbl takie zdjęcia jak to.
Dziś jestem 10 lat starsza, a tbh nic się nie zmieniło mentalnie.



Gdy dodawałam poprzedni wpis, pisałam jak jest mi ciężko, jak dobiła mnie śmierć Stasia, jaki mam zjazd emocjonalny, że papka z mózgu itd.
Dokładnie dzień po dodaniu tego wpisu dowiedziałam się że Ozzy Osbourne nie żyje.
Nie będę ukrywać, że to był gwóźdź do wszystkiego.

Tak wstrząsnęła mną ta wiadomość, że aż poleciały łzy, ale zaskakująco dość szybko stanęłam na nogi.
Wróciłam do domu i przespałam spokojnie noc.
To było dla mnie przeogromne świadectwo tego, że choć piszę że mentalnie nic się nie zmieniło, być może w pewnym momencie dorosłam na tyle, żeby nie bać się pójść sama spać.

 

Ozzy nigdy nie był mi bliski, jak na idola przystało.
Zawsze miałam innych idoli, Jacka White, Alison Mosshart, Josha Homme'a, ale na szczęście oni wszyscy są jeszcze dość młodzi.
W pewnym momencie swojego życia nawet uznałam że Ozza nienawidzę i się nim brzydzę: jako naczelna obrończyni zwierząt, nie chciałam słuchać o wszystkich ,,przypadkowych" głowach niewinnych stworzeń które znalazły się w jego parszywej gębie i tak dalej i tak dalej, bo zwierzęta to był tylko czubek góry lodowej.

Ale jest coś w zdaniu, które usłyszałam w radiu po śmierci Ozza: ,,my wszyscy jesteśmy trochę z Ozzyiego".

Prawdopodobnie, Jack White, QOTSA itd nie brzmieli by dzisiaj tak jak brzmią, bez wpływu Black Sabbath czy Ozza solo (mimo że tego samego roku co BS powstało Led Zeppelin, które zapewne miało niebotycznie większy wpływ na wszystko co wyszło spod ich ręki).
Był największy z największych. Niepowtarzalny. Wyjątkowy. 


Największa nić porozumienia między nim a mną zawsze była w jego słowach: ,,nie ma czegoś takiego jak metal, to wszystko jest rocknroll".
Nie bez przyczyny dwa wpisy wcześniej mówiłam że electro duet Justice robi rocknroll.
No NIE ROBI, ale to jest dokładnie to samo co Ozzy miał na myśli z tym metalem.

Funfact: mój ulubiony album Black Sabbath to Heaven and Hell, bez Ozzyiego.
Bo tak naprawdę chyba nigdy nie lubiłam jego śpiewu XD.
I czy na wielkie przemyślenia i wspomnienia i fascynację wzięło mnie dopiero po jego śmierci?
TAK, ale to nie znaczy, że przez całe swoje życie nie wiedziałam że to postać wybitna.

Oglądając wszystkie sezony The Osbournes i bujając w obłokach na temat swojego pierwszego w życiu tatuażu przedstawiającego Henry'ego (tego diabełka niosącego na dłoni gwiazdkę) byłam tylko nastolatką, która wiedziała że będąc kobietą nigdy nie będzie jak Ozzy.
Tatuażu nie mam, ale wciąż mi się strasznie podoba i byłabym skłonna sobie go zrobić.

Ozzym też nie zostałam, ale i tak jestem wciąż najbardziej rocknrollową osobą w swoim otoczeniu.
Czy to dzięki niemu? Pewnie nie - to przez inne osoby którymi się inspiruję, ale jak już wspomniałam, bez Ozza może i te osoby nie byłyby takie, jakie są dziś.

 

Kiedy trwał koncert ,,Back to the Beggining" byłam na Open'erze i maniakalnie sprawdzałam newsy, czy Książę Ciemności nie kipnął podczas koncertu.
Wtedy nawet miałam taką nadzieję! XD

To byłoby tak metalowe, tak w jego stylu, że aż liczyłam że się to stanie.
Ale zeszłam na ziemię gdy zobaczyłam w jak ,,dobrej" formie jest Ozzy.
Jak na kogoś kto miał być w naprawdę złym stanie, to jego energia i tak była ogromna, głos był świetny.
Tony Iommi ma rację, Ozzy żył tylko dla tego koncertu.
Kiedy się skończył, poczuł że nie może już nic zrobić, że może odpuścić, a najgorsze: że nie ma już na co czekać.

 

Jego śmierć to dla mnie też nie tylko ,,śmierć kogoś znanego", ,,śmierć prekursora metalu" i tak dalej, to co się wydarzyło 22 lipca uderzyło mnie z innej strony: mamy rok 2025 i na naszych oczach kończy się wszystko, co nas uformowało.

Brak Ozziego wśród żywych, to brak opoki, jaką był.
Brak punktu zaczepienia, koniec kogoś, kto przeżył wszystko co nas, rocknrollowców ulepiło.

Śmierć Lemmego w 2015 nie była łatwa, ale śmierć Ozziego to jest najgorsza śmierć jaką pamiętam w świecie muzyki.
Sorry Chester Bennington, sorry Mac Miller (?XD), byliście dobrzy w tym co robicie, ale nie macie podjazdu do dinozaurów.

 

 

I wiecie co jest najgorsze?
Że w najbliższej przyszłości pewnie kipnie też Iggy Pop. 
To będzie przeciężko przeżyć, bo jednak chyba Iggy jest mi bliższy nawet niż Ozzy.

 

 

 

 

 

 

Heaven is in the palm of my hand
And it's waiting here for you
What am I supposed to do
With a childhood tragedy?
If I close my eyes forever
Will it all remain unchanged?
If I close my eyes forever
Will it all remain the same?



 

Dodane 4 dni temu , exif
127

Informacje o deadweather


Inni zdjęcia: :* cooooooonePo trosze, po trochu. ezekh114Ja coooooooneJa coooooooneNa motorze coooooooneW Toruniu coooooooneJa coooooooneButelkowe u kuzynki coooooooneW kościele cooooooone:* cooooooone