"Hitler musi umrzeć, żeby Niemcy mogły żyć" - Buchenwald, wyzwolenie.
"W tym czasie, gdy projekt ucieczki dojrzewał w nas, Stefan Krukowski zapoznał mnie z kolegą swoim, Stefanem W. z Warszawy, którzy poprzedniego dnia został przeniesiony do nas z Gusen. Stefan cieszył się, że spotkał kolegę, z którym przebywał razem od chwili aresztowania: na Pawiaku, w transporcie, w Sachsenhausen i Mauthausen. Później W. przeniesiono do Gusen, a teraz znów przyszedł on do Mauthausen. Widziałem, jak bardzo Stefek cieszył się z tego spotkania i jak wiele wspólnych tematów mieli do rozmowy. Żeby im nie przeszkadzać, poszedłem sobie zostawiając ich samych. Wieczorem opowiedział mi Stefan, jaki to fajny z W. chłopak.
Wieczorem, pół godziny po zgaszeniu świateł, gdy już po naszych "wiadomościach obozowych" nastała cisza i wszyscy ułożyli się do uczciwego snu, na salę wszedł sztubowy Karl i głośno zawołał: "Krukowski!" Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem w oświetlonych drzwiach jadalni mundury SS. Coś niedobrze - pomyślałem. Wiedziałem, że w nocy przychodzą oni przeważnie wtedy, gdy chcą sami kogoś wykończyć. Stefan wyszedł tylko w spodniach, koszuli i butach. Słyszałem z jadalni podniesione głosy i bicie. Dopiero po godzinie Stefan wrócił i położył się do łóżka. Był mocno zbity. Do samego rana Karl prawie co godzinę wchodził na sztubę i sprawdzał, czy Stefan jest łóżku. Rano dopiero dowiedziałem się od Stefana, że kazano mu się przyznać, kiedy i z kim zamierza uciekać z obozu. Nie przyznał się, więc go bili, kopali i powiesili za ręce przy suficie.
(...)
Karl co godzinę zaglądał do Stefana, bo obiecał esesmanom, że go dopilnuje, by nie uciekł i żeby nic sobie nie zrobił. Gdyby nie zobowiązanie Karla, byliby zabrali Stefana od razu, tak jak stał, bez marynarki, i trzymaliby przykutego do wieży przy bramie obozu.
Głowiliśmy się, kto sypnął. Z nas trzech nikt. Może ktoś z nas trzech wspomniał komuś cośkolwiek o naszych planach? Nie. Więc kto, kto? - Nie wiadomo.
Rano Stefek nie poszedł do pracy, bo miał stanąć przed komendantem obozu. Cały ten dzień chodziłem zdenerwowany. Nie wiedziałem, co jest ze Stefkiem. Co będą robili.
(...)
Dopiero następnego dnia w pracy Stefek wszystko mi opowiedział. Na bloku esesmani bili go i kazali mu przyznać się do planowania ucieczki. Zagrozili mu, że go powieszą. Powiesili go, ale tylko za ręce. Po tym biciu pluł on przez dłuższy czas krwią. Następnego dnia odbyło się dalsze badanie u komendanta obozu. Stefan do planowania ucieczki nie przyznał się. Wtedy zarządzono konfrontację. Nareszcie dowie się, kto sypnął. Wprowadzili... Stefana W. Komendant zapytał go pokazując na Krukowskiego:
- Czy to ten chce uciekać?
- Tak, ten - odpowiedział W.
Wtedy komendant popatrzył długo na W. i zapytał go, czy jest Polakiem.
- Tak jest, ja jestem Polak.
- Świnia jesteś, nie Polak - odpowiedział komendant i kazał mu wyjść.
Po wyjściu znów zapytał Stefana, czy zamierzał uciekać. Stefan zaprzeczył. Powiedział tylko, że owszem, rozmawiał z W., a gdy rozmawiali, że ciężko jest żyć, i ten zapytał, co ma zamiar zrobić, odpowiedział mu, że nie wie. Uciekałby, gdyby ucieczka była możliwa, ale o tym nie ma co myśleć nawet we śnie, bo ucieczka jest rzeczą niemożliwą. Komendant powiedział Stefanowi, że na takie tematy nie wolno nawet myśleć. Za rozmowę na ten temat mógłby przesłać go do karnej kompanii.
Po tej rozmowie Stefan stał bez jedzenia przykuty łańcuchem do ściany do godziny dziesiątej wieczorem. Karl zostawił mu jednak jego obiad i kolację, które zjadł po powrocie na blok.
Po tygodniu wezwano go po wieczornym apelu i z oficjalnego wyroku dostał piętnaście razy bykowcem w tyłek na specjalnym koźle. Kozioł był tak zrobiony, że ręce i nogi przymocowane były do niego klamrami, a przez pół dociskali pasem i wtedy bili w solidnie wypięty tyłek. Po otrzymaniu piętnastu razów Stefan znów musiał stać pod wieżą do godziny dziesiątej bez kolacji, lecz już go do ściany nie przykuwali.
Stefan powiedział mi, jak odbyła się właściwie jego rozmowa z W. Było to wtedy, gdy po poznaniu zostawiłem ich, żeby sobie pogadali. Rozmawiali o tym, że tu tak ciężko, a na pytanie W.: "Co myślisz robić?" - Stefan odpowiedział:
- Albo przyjdzie tu zdechnąć, albo będę wiał.
- Jak to, tak sam będziesz uciekał?
- No, sam może nie, ale tak we dwóch, trzech.
Po tej rozmowie W. zaczepił jakiegoś esesmana i powiedział, że na bloku 13 jest jeden taki - Krukowski - który ze swym kolegą chce uciekać z obozu. Z tego już wywiązał się ciąg dalszy.
W. tłumaczył kolegom, że zrobił to ze strachu przed konsekwencjami, jakie muszą ponosić wszyscy więźniowie w przypadku czyjejś ucieczki. Miał przykład po ucieczce Nowaka z Gusen, po której urządzono okropną mordownię. Dużo więźniów wtedy zabili, a jeszcze więcej było zbitych i poranionych."
/ Pięć lat kacetu / Stanisław Grzesiuk
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
26 MAJA 2025