3 Dzień - 20.07.15. <3
Pierwsza częśc tego dnia.
Historia pewnej znajomości.
Ogarnęłam się rano, bo postanowiliśmy z moją kumpelą, ze jedziemy sobie na rowery, już nie do kolegi tego z truskawek, tylko tam gdzie często się z Robertem widziałam. No to jedziemy. Dojechyśmy na autostradę, i patrzymy i jedzie Michał, i zapytałam o jego Kolegę, zadzwonił do niego żeby tu przyjechał a zobaczy coś, a on podczas jazdy ściąga kask i widzi no nas. przywitałam się z nim żółwikiem, a on : o jesteś bez okularów. A ja : no obiecałam. Gadaliśmy ze sobą, i zapytał się czy jedziemy z nim na Ognisko, no nie byłam za, ale zaraz się zgodziłam, a ja powiedziałam ze nie wie jak tam jechać, a oni powiedzieli ze tam motorami staną, i wyjdą po nas. A ja: no okej, cała drogę z kumpelą gadałam, w sumie to do 10 minut tam dojechaliśmy. A co najlepsze jest w tym wszystkim, ze trzeci raz spotkaliśmy się na sponntanie, nie uzgadniając gdzie kiedy się widzimy. Ogólnie jak jechaliśmy tam, to chciałyśmy dalej jechać, ale oni zaczęli machać ze tu, i w ogóle. Kiedy doszliśmy tam, to był taki ogródek, z altanką. I staliśmy z kumpelą z rowerami, bo nie wiedziałam czy podejść czy nie. Ale doszłam do wniosku, ze podejdę, przywitałam się z każdym, i usiedliśmy tam. Gadaliśmy z Robertem, i w ogóle. Zaraz zapytał się czy kogos tam znamy, i ja powiedziałam tak znam, pobiłam ją. A on: serio? czemu? Ale poźniej jemu powiedziałam, bo chciał wiedzieć. A i tak wszyscy tam wiedzieli, bo się dowiedzieli z czasem, od kolegów, jak widac już wszyscy o tym wiedzą. Później Michał pojechał motorem po swoją dziewczyne. I jak przyjechała to było zbyt sztywno, nie za bardzo chciałam tam siedzieć, nawet już chciałam jechac do domu, ale dobrze ze nie pojechałam. Później usiadłam na chuśtawkę, i gadałam z kumpelą, trochę humor straciłam, Robert przyjechał motorem bo go nie było, i przyszedł do nas, rozmawialiśmy. Zaraz przyjechał Adrian skuterem, no i gdzieś pojechał zaraz motorem Roberta i ja się zapytałam jego czy przewiezie mnie, a on : no chodź. Ale nie chciałam za bardzo z nim. I zapytałam się z Martę przewiezie, Marta to moja kumpela. No i powiedział ze tak, i ona z nim poszła. A ja przez ten czas rozmawiałam z Robertem, fajnie było. Śmiałam się z nim, i w ogóle. Zaraz jemu powiedziałam ze miałam wrażenie ze Michał z jego dziewczyna nas obgadują, a on ze na pewno nie , bo rozmawialiśmy o was, i same pozytywne rzeczy gadamy. A ja : serio? gadacie o nas? a on: no tak. A ja : my też. a on ; negatywne? a ja: bardzo poztywnie. a On ; na prawdę? i się uśmiechnął. I zaraz oni przyjechali. Ogólnie powiedział mi ze zgubił moją gumkę. dałam jemu inną bo chciał. ale ją rozwalił i uciek, a ja za nim. I chciał wziął inną od mnie. I przez całą spotkanie bawił się nią, ale tez już trochę rozwalił. Później kumpela przyjechała to już gadaliśmy w trójkę, chociaż Robert nie raz gdzieś szedł na osobności pogadac. No i w tedy ja gadałam z kumpelą. Siedziałam sobie w altance, i Robert szedł na jakąs na radę bo chcieli grila palić, i tak się słodko z daleka do mnie uśmiechał, i mi machał, a ja jemu, to było słodkie, aż mi się lepiej na sercu robiło. Później Michał pojechał sobie z dziewczyną. I poszliśmy sobie po kopać w piłkę, pierw graliśmy w siatkę ale grać się nie dało. A później kiwaliśmy się z chłopakami, było nawet spoko, jednego typa wywaliłam, żeby wziąć piłkę, a on : ze boi się mnie. Później zobaczyłam ze coś humor spadł Robertowi, ale nie miałam jak zapytać. To siedział z Martą i kolegą na murku, bo chcieli iść na drugą stronę na cmentarz. Ja usiadłam na kamieniu, i Marta poszła na drugą stronę a Robert za nią pobieg żeby ją wystraszyć, a kolega Roberta wyszedł z tekstem, ze Ania się dowie. Ania to jego dziewczyna, tak strasznie humor mi spadł. Aż inni widzieli ze jest coś nie tak. i pytali czy coś się stało. A ja oczywiscie ze nie, później jak oni poszli tam, to ja siedziałam z jednym Mateuszem, rozmawialiśmy o szkole o piłce, będziemy ogólnie razem do szkoły chodzić, pogadaliśmy, wszyscy wrócili, a ja dalej smutna, dobita. Kumpela przyszła i pyta co się dzieje, Robert koło mnie usiadł i inni. I pytają czy wszystko okej, ale ze ja kłamałam ze tak, to czułam jak łzy mi sie napływają, więc rozpłakałam się, i poszłam. Wszyscy pytali co się dzieje, poszłam się przejśc, cała zapłakana, zaczełam gadać, czemu tak musi być, no k*rwa. Kumpela przygięła i pyta, co się dzieje? a ja: Robert się dzieje, czemu on musi mi się tak podobać, jak nikt inny, a ona : ale no poznasz jeszcze wielu.. A ja: chce zostać sama, poszłam tam do innych, ale zaraz przyszła z Robertem, mówię do kumpeli masz chusteczkę, a moje chusteczki miał Robert, i mi podał, powiedziałam Dzięki. Nie odzywał się nic. Tylko raz zapytał czy wszystko ok. A ja: ze tak. I zaraz Marta zapytała czy mamy tam iść, ale Robert tylko poszedł, i Marta zaczęła zemną rozmawiać. A ja : czemu tak jest? czemu on mi tak się spodobał, jak nikt? tak szybko, na prawdę podoba mi się, te uczucie, ze wiesz ze on kogoś ma, a ja nic nie mogę zrobić. A ona : wiem jak to jest, i cię rozumiem. zaczęła mnie pocieszać, ciekawe się serio ze ją mam, bo dzięki niej, później mi się lepiej zrobiło. Później przestałam płakałać, i powiedziałam chodź tam, bo oni tam siedzą, a ja tu ryczę. Usiadłam sobie tam na chuśtawce, cały czas patrzyłam w ogień i myślałam o nim, zaraz on usiadł koło Marty na altance, tak jak jedzieliśmy wcześniej. No i Pyta się : już okej? a ja : tak. a on ;a co było nie tak? a ja : nie już nic. Już się nie odezwał. Ubrałam okulary i co chwilę płakałam, nie mogłam się powstrzymać, Kumpela wzięła mnie na wielkie kamyki, leżeliśmy i patrzyliśmy się w gwaizdy, ta zaczeła gadać ze widziała wóz, mleczną drogę. A ja ; gdzie ty tu masz mleczną drogę. I zaczęliśmy się śmiać. Trochę o Robercie gadaliśmy, mówiłam ze mam ochotę jemu to powiedzieć, ale z jednej strony jak powiem to to juz nic nie zmieni, bo ma kogoś. A ona ; nie mów. A ja : nie powiem, bo wszystko się zjebie, będzie jemu głupio, mi głupio. Już tu nie bedziemy przyjeźdzać. Okej wróciliśmy tam, postanowiłam sobie naprawić humor żeby nie było. no to siedziałam koło niego, śmialiśmy się. On co chwilę się bawił moją gumką. A ja : humor ci spadł, o czym myślisz? a ja : nie powiem ci, tak jak ty nie chciałaś. A ja : no wez. A on ; myślę o tym co się stało. Chwilę o tym gadaliśmy, a ja ; domyślasz się o co chodzi? a on ; właśnie nie, i usiłuje się dowiedzieć. a ja zaczełam milczeć. Później on : o czym myślisz? co chwilę stukał w kławkę żebym stak nie zmulała. A ja : tak ogólnie. Później dopiero jemu powiedziałam ze o tobie. A on : serio? I znowu zamilczyliśmy. Później jak siedział na chuśtawce, to go odserowałam. A ja : nie myśl tyle. A on : a ty co obserwujesz mnie? a ja : może. A nie mogę? a on : możesz. Później siedział znowu koło mnie, bo wrócił. No i gadaliśmy tak o tej sprawie, ale nic jemu nie mówiłam. I on: nie mogę tak gadać jak wszyscy się patrzą. A ja ; chcesz iść gdzieś dalej. A on ; no tak,idziemy? a ja : no tak. idź. a on ; ty pierwsza. a ja ; nie ty. Jeszcze powiedział ze my to fest się spotkamy, nawet nie ustalamy ale się widzimy, a ja ; powiedziałam to samo Marcie. A on : serio? zaśmiał się. No to poszliśmy razem na takie duże kamyki co siedziałam z kumpelą. I patrzyliśmy się w gwiazdy, i zaczęłam gadać, patrz jaka fajna gwiazda. A on : ta co bardzo błyszczy? a ja : no tak. A on ; no fajna. A on zaraz : próbujesz zmienić temat? powiesz czemu byłaś smutna? a ja : no byłam. przepraszam. nie będę tu odnosiła się do szczegółów, bo długo gadaliśmy, i nie umiałam jemu mówić tego, no i ogólnie to zmuszał mnie do mówienia, a co najlepsze było to humor miałam, razem mieliśmy, rozmawialiśmy, i się śmialiśmy. On coś się mnie pyta, a ja : fajna gwiazda no nie? a On zaczyna się śmiać. I mówi próbujesz temat zmienić. Zaczął dalej pytać, a ja : przez cb płakałam. A on : ale czemu? A ja ; no nie mogę powiedziec, nie chce ci się wpieprzać w życie, mieszać, wiem nie powinno do tego dojść. A ja : domyślasz się o co mi chodzi? a on ; tak nie zbyt, ale coś mi świta. A ja powiesz to? a on ; nie potrafię, ty powiedz. a ja : nie potrafię, ty lepiej powiedz, i się tak szantażowaliśmy. I nikt nie powiedział. Ale ja z czasem mówiłam co raz więcej. I ja mówię ; wiem ze jestes szczęsliwy nie chce ci tego psuć, znamy się tak krótko, i sama jestem w szoku ze tak wyszło. A on : no chyba wiem juz o co ci chodzi, i serio nie wiem co powiedzieć. Milczymy chwilę. a ja : przepraszam, nie chciałam żeby tak wyszło. A on : no przestań za co mnie przepraszasz. a ja : za to. Zaraz powiedziałam co, nie powiesz co masz na myśli? to wyszedł z tekstem : wiesz? nikt nie powie chyba o co chodzi, a co najlepsze każdy wie raczej o co chodzi. Wiem ze kapnąl się ze jemu się podobam. I cieszę się ze nie musiałam tego mówić.